
Izraelska marynarka przyznała się do zatopienia statku z uchodźcami w trakcie wojny z Libanem w 1982 roku. W ataku zginęło 25 osób.
Kapitan izraelskiego okrętu podwodnego sądził, iż statek transportuje bojowników Organizacji Wyzwolenia Palestyny. W kierunku jednostki zostały wystrzelone dwie torpedy posyłając ją na dno. Zginęło 25 z 54 osób znajdujących się na pokładzie. Do ataku doszło w czerwcu 1982 roku niedaleko Trypoli. Izrael prowadził wówczas blokadę morską Libanu w ramach operacji „Dreyfus”.
Kapitan zeznał, że dokładnie przyjrzał się statkowi przed wydaniem rozkazu ataku. Na pokładzie widział samych mężczyzn ubranych w podobne ubrania. Izraelska armia uznała to za pomyłkę i nie postawiła zarzutów dowódcy okrętu.
Do sprawy wróciła 10 lat później ze względów szkoleniowych. Sprawdzano czy kapitan nie naruszył obowiązujących zasad, które określają w jakich przypadkach można zaatakować cel. Atak ponownie uznano za pomyłkę.
Do zdarzenia doszło 36 lat temu ale dopiero teraz znane są jego szczegóły. Stało się tak na skutek procesu jaki izraelska telewizja Channel 10 wytoczyła marynarce wojennej Izraela. Sąd Najwyższy nakazał odtajnienie dokumentów.
Pomimo iż izraelska armia nie doszukała się winy dowódcy okrętu podwodnego, innego zadania jest emerytowany pułkownik Mike Eldar, który dowodził w czasie operacji 11-stą flotyllą okrętów. Oświadczył on, że kapitan działał niewłaściwie i mógł wezwać jednostkę nawodną aby ta dokonał inspekcji statku. Oskarżył też izraelską armię o zatuszowanie sprawy. Eldar zgłaszał sprawę do swoich przełożonych, ministerstwa obrony, a nawet na policję ale został zignorowany.
źródło: Times of Israel