Niemieckie siły zbrojne stają się pośmiewiskiem, a Merkel i Macron roją o budowaniu armii europejskiej. Sprzęt Bundeswehry jest w tak fatalnym stanie, że nawet kuchenne zmywarki nie działają, więc żołnierze muszą jeść z plastikowych talerzy i używać plastikowych sztućców.
Bundeswehra ma największą kuchnię w Niemczech. Wydaje dziennie posiłki około 300 tysiącom żołnierzy. Jak się okazuje katastrofalny stan dopadł także „oddziały kulinarne”.
Z powodu awarii sprzętu i braku chętnych do pracy żołnierze muszą jeść z plastikowych talerzy i używać plastikowych sztuców. I to właśnie wtedy kiedy Komisja Europejska zapowiada wprowadzenie zakazu ich używania.
Armia ma zbyt mało cywilnych pracowników kuchni, więc nie ma komu zajmować się zmywaniem naczyń. Tak jest m.in w jednostce w Eifel i w bazie lotniczej Büchel. W koszarach w Liège w Kolonii nawalił system kotłów, więc zmywać też się nie da. Podobnie jest w pięciu innych koszarach, gdzie w kuchniach nie działają zmywarki, a instalacje wodne są w fatalnym stanie
Te groteskowe sytuacje zdarzały się, ale teraz to już stan niemal permanentny. W Eifel w tym roku żołnierze jedli z plastiku już przez 15 tygodni. Kłopoty potęguje także to, że zgodnie z zarządzeniami posiłki dla całej armii są dokładnie takie same.
Tymczasem Bundeswehra zamierza od marca wprowadzić specjalny program kulinarny „fitness”. Dieta ma składać się z świeżych owoców, warzyw i produktów pełnoziarnistych. Wartość energetyczna posiłków ma być obniżona do 2200 kalorii dziennie. Wyższe normy mają dotyczyć tylko żołnierzy poddawanych większemu wysiłkowi fizycznemu.
Ta groteskowa sytuacja zbiega się buńczucznymi zapowiedziami Merkel i Macrona utworzenia Stanów Zjednoczonych Europy ze swą własną armią.