
Lewicowe media oburzają się, że Ukraińcy w firmie wokalisty disco-polo zarabiają za mało, a pracują dużo godzin. Jednak dlaczego to lewicowe media miałyby lepiej oceniać jaka płaca jest właściwa, w jakim wymiarze czasu, niż dwie strony dobrowolnej umowy? Problem w tym, że w tym przypadku pracodawca nie wywiązuje się z zawartej umowy.
Wyborcza.pl opisuje sprawę Krzysztofa Górki, wokalisty disco-polo, który prowadzi agencję pośrednictwa pracy w Nowym Sączu i kontroluje kilka firm w tym Gór-Pol i Trzy Korony. Od 2013 roku kiedy rozpoczął swoją działalność ściągnął z Ukrainy kilka tysięcy osób.
Krzysztof Górka to wokalista zespołu Magic Band, a na co dzień zatrudnia kilkudziesięciu Ukraińców, jak się jednak okazuje nie wywiązuje się ze zobowiązań. Według doniesień Wyborczej mężczyźni zakwaterowani są w skandalicznych warunkach, a pracodawca nie płaci im na czas.
Zaległości wobec pracowników mają sięgać od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Górka w rozmowie z dziennikarzami nie zaprzecza wersji rzekomych poszkodowanych i tłumaczy, że w ostatnim czasie nie miał czasu wszystkiego dopilnować.
Ukraińcy twierdzą jednak, że Górka o wszystkim wiedział, bo kilkadziesiąt osób wielokrotnie upominało się o swoje wynagrodzenia, a część z nich straciła pracę. Poszkodowani dodają, że w czasie awantur z pracodawcą dochodzi do rękoczynów. Górka miał także nie płacić za wynajmowane dla pracowników mieszkania.
Źródło: INNPoland/Wyborcza/NCzas