
Prezydent Poroszenko oświadczył, że stan wojenny nie wpłynie na termin wyborów prezydenckich, które powinny odbyć się 31 marca przyszłego roku. Szef państwa mówił o tym w orędziu telewizyjnym, które wygłosił w poniedziałek.
– Stan wojenny będzie trwał 30 dni. Na początku grudnia wniosę do parlamentu projekt postanowienia o dacie wyborów prezydenckich, które – zgodnie z konstytucją – powinny odbyć się 31 marca 2019 roku – zapewnił.
Wcześniej proponowano, by stan wojenny trwał 60 dni.
– Dekret o stanie wojennym ma zacząć obowiązywać w środę od godziny 9 (8 w Polsce) – poinformował prezydent. W poniedziałek dokument o stanie wojennym, który Poroszenko już podpisał, powinien być zatwierdzony przez Radę Najwyższą (parlament) Ukrainy.
Prezydent wyjaśnił, że działania te są niezbędne ze względu na niebezpieczeństwo nasilenia agresji Rosji wobec Ukrainy.
– Dane wywiadowcze mówią o poważnym niebezpieczeństwie operacji lądowej przeciwko Ukrainie. Trzymam w ręku tajny dokument, który jest raportem naszych organów wywiadowczych. Znajduje się w nim szczegółowy opis wszystkich sił przeciwnika znajdujących się w odległości setek, a czasem nawet dziesiątek kilometrów od naszych granic. Sił gotowych w każdym momencie do wtargnięcia na Ukrainę – oświadczył Poroszenko.
Z kolei Janusz Korwin-Mikke uważa, że cały „kryzys azowski” może być chytrym planem neobanderowskiego prezydenta Ukrainy.
– Nadciąga wojna – czy wybory na Ukrainie? JE Piotr Poroszenko posłał okręty przez cieśninę Kercz. Rosjanie je ostrzelali i przejęli. Ukraina ogłosiła stan wojenny. I jest szansa, że dzięki temu p. Prezydent tych wyborów za trzy miesiące nie przegra… Kosztem raptem kilku rannych – zauważył prezes partii Wolność.
Źródła: PAP/nczas.com