„Ludzie mogą być źli. Na festiwalu elektroniki odbiorcy byli zbyt szorstcy w stosunku do robota seksualnego, łamiąc dwa palce i uszkadzając jej piersi. Traktowali lalkę jak barbarzyńcy” – mówi Sergi Santos, twórca prezentowanego na targach seks robota. Jak się okazuje, lewicowi seksuolodzy chcą przekonać twórców maszyn, by ich lalki… zgadzały się na seks.
To co dla nas wydaje się kompletnie abstrakcyjne, zupełnie inaczej widziane jest np. przez Nikkiego Goldsteina, który twierdzi, że obecnie produkowane zabawki nie mają możliwości nauczenia odbiorców akceptacji stosunku u dwóch stron.
„Czy uczymy konsumentów, aby zapytali swojego partnera o zgodę? Musimy nauczyć się zaprogramować roboty tak, aby umiały powiedzieć >>nie<," – to słowa, które padły na jednej z konfererencji poświęconych właśnie seks zabawkom.
Pierwowzorem seks robota, który ma dać odbiorcom możliwość integracji jest wymyślona przez firmę Unicorn „Eve’s”. Jak na razie jednak jest to wyłącznie malutka inicjatywa, która nie znalazła jeszcze prywatnych inwestorów, którzy pomogliby otworzyć produkcję na szeroką skalę.
Mimo, że zdecydowanie nie jesteśmy ekspertami w dziedzinie seks robotów, to jednak możemy podpowiedzieć kilka rozwiązań, które należy wprowadzić, aby lalka była w pełni akceptowana przez lewackie organizacje.
Przede wszystkim należy zadbać, aby seks robot miał możliwość wyboru płci. Nie można bowiem zakupić kobiety bądź mężczyzny, ponieważ nie mamy pewności, czy aby na pewno „w środku” nie czuje się kimś innym.
Poza tym należy również szczegółowo zadbać o słownictwo, którym posługiwać się będzie robot. Należy szczególnie uważać na określenia płci, przynależności rasowej, przynależności do grup politycznych etc.
Jeśli mają państwo jakieś dodatkowe pomysły, zapraszamy do komentowania.
źródło: observer.com / Wolność24.pl
