
Zgodnie z holenderskim prawem, urzędnicy nie mogą wchodzić służbowo do obiektów kultu w trakcie trwania nabożeństw i oficjalnych modlitw. Jeden z protestanckich kościołów postanowił ostro wykorzystać to prawo i w trybie nieprzerwanym przez miesiąc odprawiał jedno nabożeństwo, by nie dopuścić do deportacji rodziny nielegalnych imigrantów, którzy chcieli otrzymać status uchodźcy.
Rodzina z Armenii „brała udział” w nabożeństwie, które trwało ponad 700 godzin bez przerwy w kościele w Hadze. Modlitwy rozpoczęły się 26 października.
Sasun, jego żona Anousche oraz trójka dzieci uciekli z Armenii dziewięć lat temu. Mieszkali w ośrodku dla imigrantów aż do czasu, gdy we wrześniu sąd zadecydował o odmówieniu im statusu uchodźcy.
Żona imigranta była bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Wrzucała zdjęcia z różnymi politykami oraz pastorami. Udało się jej przekonać protestanckich duchownych, by rozpoczęli bardzo długie nabożeństwo, by urzędnicy nie mogli deportować imigrantów. Zgodnie z holenderskim prawem, urzędnicy nie mogą wejść do miejsc sprawowania kultu, jeśli trwają tam obrzędy religijne.
Pastorzy wymieniali się co jakiś czas w prowadzeniu modlitw. Znakiem kontynuacji ceremonii było przekazanie sobie przez nich świecy.
– Myślę, że to dobrze, że kościoły na swój sposób pomagają, by procedura azylowa była szybsza i sprawiedliwsza – napisał na Facebooku Joost Schelling, jeden z holenderskich pastorów, który prowadził nabożeństwo miesięczne.
Anousche apeluje też do pastorów, by wzięli udział w nabożeństwie tak, by udało się je wydłużyć o kolejny tydzień.
Źródło: dailymail.co.uk