Polska światowym liderem pod względem przyjętych imigrantów! „Przyjmujemy więcej cudzoziemców niż USA”

Imigranci - zdjęcie ilustracyjne. / fot. PAP/EPA/ROLAND SCHLAGER
Imigranci - zdjęcie ilustracyjne. / fot. PAP/EPA/ROLAND SCHLAGER
REKLAMA

Paweł Kaczmarczyk, dyrektor Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z „Kulturą Liberalną” ocenił, że w Polsce tylko samych Ukraińców przebywa legalnie około miliona. Jest to trochę ponad połowa deklaracji woli pracodawców i rejestrowanych. Zauważa też, że duży wpływ na to miał rząd koalicyjny PiS jeszcze w 2007 roku, zaś pod względem przyjmowania cudzoziemców wyprzedziliśmy nawet Stany Zjednoczone.

Jak zauważa Kaczmarczyk, „liczba kart pobytu wydawanych między 2013 a 2017 rokiem zwiększyła się około trzykrotnie i dziś wynosi około 325 tysięcy”. – Jeżeli porównamy tę liczbę z liczbą Polaków za granicą – a tę ocenia się na 2,5 miliona – to widać, że Polska nie stała się jeszcze krajem imigracji netto – mówi ekspert UW.

REKLAMA

Zwraca też uwagę na „bardzo specyficzną kategorię imigrantów” zmierzających do Polski. Są to „ci, którzy przyjeżdżają do Polski na podstawie procedury uproszczonej”. – Ta procedura została wprowadzona do polskiego porządku prawnego w roku 2007 i stało się to pod jawną presją polskich rolników – szczególnie tych zaangażowanych w uprawę owoców. Wywarli skuteczną presję na ówczesnego ministra rolnictwa, Andrzeja Leppera, który wprowadził to rozwiązanie, umożliwiające cudzoziemcom pracę w Polsce bez zezwolenia na pracę – powiedział Paweł Kaczmarczyk, dyrektor Ośrodka Badań nad Migracjami UW.

To bardzo rzadki przypadek w UE, gdzie zasady podejmowania pracy przez obywateli krajów spoza Unii generalnie są mocno restrykcyjne. Początkowo prawo to miało dotyczyć wyłącznie obywateli niektórych krajów byłego ZSRR i wyłącznie pracy w rolnictwie. Potem zostało rozszerzone i dziś obejmuje obywateli ośmiu państw i dotyczy również innych sektorów gospodarki – zauważył Kaczmarczyk.

Zapytany przez dziennikarza KL o to, czy „to pierwszy rząd PiS-u otworzył drzwi dla pracowników sezonowych z zagranicy” odpowiedział twierdząco. – Wtedy wprowadzono te rozwiązania i z mojej perspektywy nie było to rozwiązanie pozbawione podstaw. W pierwszych latach rokrocznie zwiększała się liczba ludzi, którzy przyjeżdżali tu na podstawie procedury uproszczonej, ale nie przekraczała 200–400 tysięcy. Przełom dokonał się po agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, czego skutkiem był nie tylko kryzys militarny, ale i polityczny oraz ekonomiczny, który wypchnął sporą część populacji Ukrainy z kraju – tłumaczy ekspert UW.

Jeśli chodzi o liczbę imigrantów, ekspert do spraw migracji ocenia ich na około milion. – O ile w roku 2013 deklaracji wypełnianych przez pracodawców i rejestrowanych w urzędach pracy było 230 tysięcy, to w roku 2016 było ich 1,3 miliona, a w ubiegłym roku – 1,8 miliona – mówi Kaczmarczyk. – To jest liczba deklaracji, a te deklaracje to oświadczenia woli. Po pierwsze – znów odwołuję się tutaj do stanu prawnego sprzed początku 2018 roku – one ani nie zobowiązują pracownika do tego, żeby do Polski przyjechał, ani pracodawcy, żeby tego pracownika zatrudnił. De facto, te dokumenty służą wyłącznie temu, żeby Ukraińcy mogli uzyskać wizę i dostać się do Polski, gdzie następuje dalsza część procesu legalizacji pracy, to jest podpisanie umowy z pracodawcą. Od lat my – czyli badacze Ośrodka Badań nad Migracjami UW – próbujemy szacować tę rzeczywistą liczbę ludzi, którzy mogą do Polski przyjechać. Z naszych obserwacji wynika, że to się przekłada na jakieś 60–70 procent liczby dokumentów – tłumaczy.

W roku 2017 Polska stała się globalnym liderem, jeśli chodzi o import cudzoziemskiej sezonowej, krótkoterminowej siły roboczej. I to mimo że w wielu krajach mamy specjalne programy rekrutacji pracowników sezonowych – ocenił Paweł Kaczmarczyk. – Polska stała się największym importerem cudzoziemskiej siły roboczej na świecie. Większym niż Stany Zjednoczone. Pokazują to jednoznacznie niedawno opublikowane dane OECD – zauważył.

Źródło: kulturaliberalna.pl

REKLAMA