Jackowski o śmierci Andrzeja Leppera. Czy jasnowidz był podsłuchiwany przez służby? Opowiedział ciekawą historię

Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa. Foto: yt/JASNOWIDZ Krzysztof Jackowski Official
Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa. Foto: yt/JASNOWIDZ Krzysztof Jackowski Official
REKLAMA

Jasnowidz z Człuchowa Krzysztof Jackowski ma wyrobione zdanie na temat śmierci Andrzeja Leppera. Chciał o tym opowiedzieć, ale nagle się zawahał i powiedział coś co może sugerować, że jest podsłuchiwany przez służby.

Podczas transmisji na żywo na swoim kanale na portalu YouTube Krzysztof Jackowski odpowiadał na pytania widzów. Jeden z nich zapytał: „Czy Andrzej Lepper sam się powiesił?”

REKLAMA

„Zdecydowanie nie!” – odpowiedział bez wahania Jackowski.

„Opowiem wam ciekawostkę. Był taki film 'Służby specjalne’. W tym filmie była taka scena, że zabijają Andrzeja Leppera. Była taka scena, że ktoś do kogoś dzwoni i mówi: – Jedźcie do wróżki, do której jeździł Lepper, w fotelu ma podsłuch, wyjmijcie” – opowiadał Jackowski.

„Słuchajcie!” – powiedział Jackowski jakby chciał coś ważnego przekazać, ale w tym momencie się zawahał. Po chwili pauzy powiedział: „Chociaż może nie…” Tu znowu nastąpiła pauza jakby się zastanawiał, co ma powiedzieć.

Po chwili zaczął opowiadać dalej, ale już trochę innym tonem, mniej entuzjastycznie niż rozpoczął.

„Kiedy ja się wprowadziłem do kamienicy, w której mieszkam, to mieszkanie było kompletnie zrujnowane. Własnymi siłami z żoną i pewnym panem z rodziny przez prawie rok doprowadzaliśmy to mieszkanie do ładu. Jak już tu mieszkałem po remoncie odwiedził mnie pewien wyższy rangą policjant z Człuchowa. Nie powiem celowo stopnia. Chcę zaznaczyć, że ten pan nigdy mnie nie odwiedział, znałem go, ale nigdy mnie nie odwiedził.”

„Odwiedził mnie i powiedział, że jakbyśmy chcieli okrągły stół dębowy, to on ma taki i mi go użyczy. Ucieszyłem się, bo brakowało takiego stołu. Ja powiedziałem, że jak pan ma na zbyciu to ja go chętnie przyjmę. Na drugi dzień już ten stół był u mnie, trzeba było tylko nogi skręcić” – opowiadał Jackowski.

„Słuchajcie. Ten stół tu stał trochę czasu. Na pewno ten stół stał tu jeszcze jak Lepper zginął. Jakiś czas później kupiłem stary stół i postanowiłem ten okrągły rozkręcić i zanieść na strych. Tak też zrobiłem.”

„Wyobraźcie sobie, że kilka dni po tym fakcie, ten stół był już na strychu, puka pewna kobieta do mnie, mówi, że jest z rodziny tego pana policjanta i mówi: Panie Jackowski, pan otrzymał od niego stół, czy pan go używa czy nie? Ja mówię: Właśnie nie, on jest na strychu. – 'Oj to dobrze, czy ja bym mogła go wziąć, bo by mi się przydał’. Myślę sobie: kobieta jasnowidz czy co? Stół przestał spełniać swoją rolę, był na strychu…” – zakończył tajemniczo Krzysztof Jackowski.

REKLAMA