Tak upada socjalizm. Ten system musi zbankrutować. Skarbówka wydała ponad tysiąc złotych, żeby odzyskać 4,20 zł

Kontrola skarbowa - zdjęcie ilustracyjne. / fot. PAP/Marcin Bielecki
Kontrola skarbowa - zdjęcie ilustracyjne. / fot. PAP/Marcin Bielecki
REKLAMA

Nie milkną echa sprawy mechanika z Bartoszyc. Naczelniczka urzędu, który odpowiadał za prowokację – Małgorzata Sipko – straciła stanowisko, ale na jaw wychodzą kolejne kompromitujące dla skarbówki informacji. Okazuje się, że żeby odzyskać 4,20 zł, na które okrutnik mechanik chciał oszukać państwo, wydano ponad 1100 złotych!

Przypomnijmy, że urzędolniczki zupełnie umyślnie poruszały się niesprawnym samochodem, stwarzając zagrożenie na drodze. Następnie tuż po zamknięciu warsztatu podjechały do mechanika prosząc o wymianę uszkodzonej żarówki. Mechanik po prośbach się zgodził i wymienił żarówkę, nie wystawiając jednak paragonu. W ten sposób w wyniku skandalicznej prowokacji mechanik naraził skarb państwa na straty w wysokości 4,20 zł.

REKLAMA

Nie ma jednak takiej głupoty, do której nie posunęłaby się Polska skarbówka. Urzędolniczki wystawiły mandat, którego mechanik nie przyjął i sprawa trafiła do sądu. Tam w I instancji sąd przyznał rację mechanikowi, urzędolniczki jednak nie odpuszczały i złożyły apelację. Przed wydaniem wyroku w II instancji sprawa została nagłośniona i apelacja została wycofana, a urzędolniczki poniosły konsekwencje.

Podliczenia kosztów, jakie ponieśli podatnicy w związku z bohaterską walką o 4,20 zł, podjęła się stacja TVN. Żarówka którą mechanik sprzedał bez paragonu kosztowała 10 złotych, w związku z czym państwu „należało się” (państwu po prostu się te pieniądze należą) 2,30 zł z tytułu podatku VAT oraz 1,90 zł z rozliczenia podatku dochodowego.

Jak mówił Milton Friedman urzędolnicy wydają nieswoje pieniądze na nieswoje potrzeby, nie zwracają więc uwagi ani na jakość tego, co w zamian otrzymują, ani na koszty względem dochodu. W związku z tym mogły wydać „lekką ręką” ponad 1100 złotych, by odzyskać utracone 4,20 zł.

Na rzeczoną kwotę składają się koszty radcy prawnego zatrudnionego przez urząd (!), wynagrodzenie dla urzędniczek za prowokację (!), koszt pracy sądu oraz kwota zwrócona mechanikowi, za utracony zarobek. W sumie wyliczono, że koszt tej prowokacji wyniósł 1172,40 zł. I nawet nie można odjąć od tego utraconych 4,20 zł!

REKLAMA