
Resort finansów pracuje nad rozporządzeniem, które wprowadzi walkę z niesolidarnymi kapitalistycznymi wyzyskiwaczami na poziom, o jakim nie śniło się Marksowi. Według projektu rozporządzenia Ministerstwa Finansów, które jest już w Rządowym Centrum Legislacji, sprzedawca będzie zobowiązany do wydania paragonu jeszcze zanim otrzyma pieniądze za zakupy.
Szaleństwo ekipy dobrej zmiany usprawiedliwiane jest walką z wyłudzeniami VAT. Projekt datowany jest na 5 listopada.
Według projektu rozporządzenia, sprzedawcy „wystawiają i wydają nabywcy, bez jego żądania, paragon fiskalny przed przyjęciem należności, bez względu na formę płatności” poza wyjątkiem wskazanym w innym punkcie rozporządzenia, które jednak nie czyni realnej różnicy w głupim pomyśle ministerstwa.
– Jeżeli rozporządzenie miałoby wejść w życie 1 stycznia trzeba przeprogramować trzeba wszystkie kasy w Polsce. To w praktyce niewykonalne – mówi Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby handlu.
Ale są też o wiele bardziej prozaiczne, acz częściej występujące problemy.
– Co się stanie, kiedy klientowi, który już paragon otrzymał nie zadziała karta? Albo nie będzie miał gotówki? Od paragonu trzeba zapłacić VAT i CIT, inwentaryzacja się przestaje zgadzać. Handel będzie miał poważny problem. Dojdzie bowiem do sytuacji, w których kasa zaraportuje transakcję, z której z przyczyn obiektywnych nie doszło. To budzi niepokój – zauważa Ptaszyński.
Na szczęście szaleństwo może zostać zatrzymane… przez Unię Europejską. Wojciech Zajączkowski, wykładowca Uniwersytetu Łódzkiego cytowany przez „Rzeczpospolitą” zauważa, że proponowane przepisy są niezgodne z prawem unijnym.
Mogą się również pojawić większe kolejki w sklepach. W razie nie zapłacenia za towar sprzedający będzie musiał wycofać paragon. A to zajmuje trochę czasu.
Resort tłumaczy się, że to tylko projekt i ma dotyczyć głównie kas online. Mimo wszystko patrząc na obecną politykę rządu można mieć obawy co do prawdziwości tych zapewnień.
Źródło: legislacja.rcl.gov.pl/gazeta.pl