Zamiast zajmować się pacjentem gapił się w tablet. Lekarz zwolniony ze szpitala, lecz zatrudniono go w innym. Sąd bada sprawę

Karetka/fot. ilustracyjne/fot. PAP/Maciej Kulczyński
Karetka/fot. ilustracyjne/fot. PAP/Maciej Kulczyński
REKLAMA

Jerzy M., lekarz z Meditransu, którego rodzina Piotra Pawłowskiego oskarża o zaniechanie przy ratowaniu pacjenta został zwolniony z pogotowia. To nie jedyny przypadek, gdy zachowanie M. podczas interwencji medycznej wywołało wielkie emocje.

Dwa miesiące temu zmarł prezes fundacji Integracja, Piotr Pawłowski. Rodzina niepełnosprawnego aktywisty uważa, że odpowiedzialny za śmierć jest lekarz pogotowia Jerzy M. Sprawa o nieumyślne spowodowanie śmierci znajduje się obecnie w prokuraturze.

REKLAMA

Pan Piotr nie był zaintubowany, a lekarz stał w tym czasie z tabletem w ręku i nie wykazywał zainteresowania pacjentem – powiedziała mecenas Beata Bosak-Kruczek, która specjalizuje się w błędach medycznych.

Jerzy M. już nie pracuje w Meditransie. Zwolniono go, ponieważ nie był to jedyny przypadek jego działalności lekarskiej, który wzbudził kontrowersje. Ratownicy z pogotowia mieli bać się z nim jeździć w karetce. Część z nich zgłosiła się do mec. Beaty Bosak-Kruczek. Z kolei lekarka ze Szpitala Praskiego złożyła skargę na Jerzego M. Do szpitala bowiem trafiła pacjentka, która zmarła, a którą przywiozła załoga z Jerzym M. Przez innych pracowników pogotowia Jerzy M. nazywany jest „Buddą”.

Lekarz przywiózł nieprzytomną 73-latkę do Szpitala Praskiego z kartą, do której wpisał 15 pkt. w skali Glasgow. A tyle punktów może mieć osoba w pełni przytomna, reagująca na bodźce! Ta pani wymagała intubacji, która znowu nie została należycie przeprowadzona – wyjaśniła mec. Bosak-Kruczek.

Pracownicy pogotowia powiedzieli, że kilka miesięcy wcześniej podczas wizyty M. z ekipą ratowników w domu zmarł 19-latek.

U nas toczą się dwa postępowania w sprawie działalności lekarskiej tego pana. Wyjaśniamy czy wykonywał procedury medyczne w sposób prawidłowy, czy też w taki sposób, który skutkował zgonami tych dwóch osób – powiedziała prokurator Agnieszka Zabłocka-Konopka z Prokuratury Regionalnej w Warszawie.

Wszystko to sprawiło, że lekarz stracił pracę w Meditransie. Obecnie jednak pracuje w prywatnej klinice. – Ja tego lekarza znam od 8 lat. I nie mam podstaw by kwestionować jego umiejętności medyczne. Były natomiast problemy ze współpracą w zespole ratowników, które wyjaśnialiśmy – mówi dyrektor medyczny Falka Remigiusz Moryto.

Źródło: se.pl

REKLAMA