Tym pojazdem możesz jeździć nawalony, po chodniku, bez prawa jazdy i jeszcze gadać przez komórkę. Policja nic ci nie zrobi

Policja. Kontrola prędkości. Obrazek ilustracyjny. Foto: PAP/Darek Delmanowicz
Policja. Kontrola prędkości. Obrazek ilustracyjny. Foto: PAP/Darek Delmanowicz
REKLAMA

Dziś osoby korzystające z napędzanych elektrycznie hulajnog, deskorolek, segwayów czy monocyklów w świetle polskiego prawa są pieszymi – pisze wp.pl. Ma to bardzo rozległe konsekwencje. Sprawę uprawnień użytkowników tzw. urządzeń osobistego transportu (UOT) w interpelacji do ministra spraw wewnętrznych i administracji poruszył poseł Szymon Ziółkowski.

Wątpliwości, które ma były sportowiec, jest wiele. Przede wszystkim użytkownicy UOT mają obowiązek poruszać się chodnikiem lub drogą dla pieszych. Choć korzystanie z pojazdów, które bez problemu rozpędzają się do 25 km/godz. może być na chodniku niebezpieczne, to za jazdę nimi po ścieżce rowerowej można dostać mandat nawet do 500 zł.

REKLAMA

Co więcej, jeśli użytkownicy UOT są w myśl prawa pieszymi, to mają przywileje należne pieszym. Prawo nie zakazuje im więc używania telefonu komórkowego podczas jazdy, mogą tez jechać będąc pod wpływem alkoholu. Nawet jeśli dojdzie do wypadku, nie utracą z tego powodu prawa jazdy.

Brak regulacji statusu urządzeń osobistego transportu przez Prawo o ruchu drogowym ma też dodatkowe następstwo – pisze wp.pl. Na rynku takich urządzeń panuje zupełna wolnoamerykanka, np. można znaleźć oferty sprzedaży urządzeń, które rozpędzają się nawet do ok. 40 km/godz.

źródło: wp.pl

REKLAMA