„Białe święta” dilerów. Warszawski sprzedawca prochów ujawnia ceny

Kokaina, zdjęcie poglądowe/foto: pixabay
Kokaina, zdjęcie poglądowe/foto: pixabay
REKLAMA

„U mnie święta na pewno będą białe. Nawet nie muszę patrzeć na prognozę pogody” – mówi Dominik. To oczywiście odniesienie do narkotyków, które planuje zażywać w świąteczne dni. Ile właściwie kosztuje taka „ścieżka”? Zdradził to anonimowy diler z Warszawy.

Jak sami przekonują, środowisko jest na tyle rozległe, że wystarczy zapytać maksymalnie trzech osób, aby zdobyć interesujący nas towar. Jeszcze łatwiej jest z dopalaczami, tutaj wystarczy nam chwila poszukiwań w internecie. Najczęściej ukryte są w sklepach z artykułami chemicznymi. Znajdziesz je np. pomiędzy środkami do prania.

REKLAMA

„Zwykły kurier przynosi pod drzwi przesyłkę i nawet nie wie, co w niej ma. Coraz częściej handel narkotykami przenosi się do sieci” – przyznaje asp. szt. Robert Bretner z wydziału prewencji komendy wojewódzkiej policji w Krakowie.

Jeśli ktoś myśli, że narkotyki może kupić mówiąc wprost bardzo się zdziwi.

„Śmieszek, zielone, piwko – tak można mówić. Niektórzy dzwonią i robią przypał. Jak ktoś mówi wprost, że chce mefedron to od razu czerwona słuchawka – rozłączam się” – wspomina rozmówca.

Jakie są ceny? W jednym z popularnych warszawskich klubów dla „pigularzy” cennik ustala „gość z nerką”. Tabletki MDMA czyli ecstazy można kupić za 35zł. Zdecydowanie więcej kosztuje koks, cena oscyluje w granicach 400zł.

„Czyścioch to i 500 kosztuje, ale takie tłuste szczury to już tylko na stołach u bananów i VIP-ów” – mówi z uśmiechem diler.

„Gdy masz hajs, dzwonisz po dilera. Jeśli jesteś jego stałym klientem, przyjedzie wszędzie i o każdej porze. Wszyscy znają cennik. Na krechę mało kto daje. – Gram amfy w zależności od składu to 30-50 zł. Mefedron 100-150 zł, zioło 50, a kokaina 300-500 zł. Najlepiej idzie amfetamina, mefedron i pochodne amfetaminy” – dodaje.

Jak się okazuje, zdecydowanie gorsze skutki powodują dopalacze. Te kupić można za 20-30 zł, jednak efekty nigdy nie są do przewidzenia.

„Nie czują bólu, są tak gadatliwi, że nie da się tego wytrzymać, albo w drugą stronę – nic do nich nie dociera. Ślina im cieknie po brodzie, nie reagują. Najgorzej jest z dziewczynami. Nie raz zabieraliśmy jakąś z imprezy bez majtek, poobijaną, z krwawieniem z dróg rodnych. Później nawet nie pamiętała, co i kto jej zrobił” – wspomina Jacek, ratownik medyczny z Poznania.

Źródło: WP.pl / NCzas.com

REKLAMA