Stanisław Michalkiewicz: Królestwo Boże w Warszawie

Stanisław Michalkiewicz. / fot. YouTube/wRealu24
Stanisław Michalkiewicz. / fot. YouTube/wRealu24
REKLAMA

Jak wygląda Królestwo Boże? Trudno powiedzieć, bo, jak wiadomo, nie jest ono „z tego świata”, tylko z „tamtego”, a o „tamtym” świecie wiemy bardzo niewiele, przede wszystkim – że „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało” – ale to się tyczy tylko Nieba, bo w Piekle jest inaczej: „robak nie umiera, a ogień nie gaśnie”.

Zostawmy jednak na boku Piekło, bo przecież ono nie jest żadną, nawet autonomiczną, częścią Królestwa Bożego, tylko rodzajem Auschwitzu, albo – jak kto woli – Kołymy. O Kołymie głośno się nie mówi, bo – po pierwsze – wprawdzie była „biegunem okrucieństwa”, ale – po drugie – jeśli nawet, to w zasadniczo, a może nawet jedynie „słusznej sprawie”.

REKLAMA

Tak właśnie twierdzili sowieccy kolaboranci z tak zwanymi korzeniami – bo słuszną sprawę propagowali przede wszystkim oni, przynajmniej do zmiany etapu, kiedy to żydowscy kolaboranci przeszli na garnuszek amerykański. Oczywiście załoga piekielna jest znacznie sprawniejsza niż, dajmy na to, Rudolf Höss z Auschwitzu czy Mikołaj Stiepanowicz Garanin z Kołymy, który potrafił wprawić w zdumienie nawet Ojca Narodów.

Toteż o Kołymie sza! – bo rozwodzenie się nad tamtejszymi okrucieństwami, a zwłaszcza nad ich ofiarami, mogłoby zagrozić „religii holokaustu”, według której był on wydarzeniem bez precedensu w historii wszechświata. Jak tedy wspomniałem, o Królestwie Bożym wiemy niewiele, a jeśli wiemy o nim coś pewnego, to tylko to, że nigdy tam nie było, nie ma i nie będzie żadnych reform.

To znaczy tak było dotychczas, a konkretnie – do nabożeństwa w kościele Panien Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, które niedawno zostało odprawione w intencji dziękczynnej za prezydenturę pani Hanny Gronkiewicz-Waltz. Kazanie wygłosił Jego Eminencja Kazimierz kardynał Nycz i to on właśnie uchylił rąbka tajemnicy, jaka dotychczas okrywała Królestwo Boże.

Okazało się bowiem, że pani Hanna Gronkiewicz-Waltz nie robiła nic innego, jak tylko budowała Królestwo Boże „już tu na ziemi”. Skoro tak mówi Jego Eminencja, to nie wypada zaprzeczać – ale w takim razie Królestwo Boże musi być podobne do Warszawy pod rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz. I dopiero na tym tle możemy zrozumieć nie tylko perfidię Wielce Czcigodnego Patryka Jakiego, który nie tylko rozpętał aferę reprywatyzacyjną, ale w dodatku wśród jej sprawców na pierwszym miejscu ulokował właśnie panią Hannę.

Niczym jakiś demon, wprowadził w ten sposób ducha rozłamu, potężny dysonans poznawczy – bo czyż w Królestwie Bożym, niechby nawet jeszcze nie do końca zbudowanym, możliwe są jakiekolwiek afery, a już zwłaszcza reprywatyzacyjne?

Z teologicznego punktu widzenia jest to chyba niemożliwe, toteż musimy przyjąć, że Wielce Czcigodny Patryk Jaki nie tylko dopuścił się rozległych knowań przeciwko Królestwu Bożemu, ale w dodatku tym samym wystawił wyznawców Jarosława Kaczyńskiego na niebezpieczeństwo popadnięcia w sprośne błędy Niebu obrzydłe – krótko mówiąc: na niebezpieczeństwo herezji, no a za herezję do Nieba się przecież nie idzie, tylko do Piekła.

Jaki interes miał Wielce Czcigodny Patryk Jaki w doprowadzeniu wyznawców Jarosława Kaczyńskiego aż do bram piekielnych? Na to pytanie musi być udzielona odpowiedź nie tylko ze względu na reputację „dobrej zmiany”, ale przede wszystkim – by wykluczyć jakąś zewnętrzną, piekielną inspirację, tym bardziej że przypuszczenie, iż Wielce Czcigodny Patryk Jaki nie wiedział, co czyni, byłoby niegrzeczne.

Na szczęście Opatrzność czuwała i zdradzieckim, a poza tym heretyckim knowaniom Wielce Czcigodnego Patryka Jakiego położyła kres. Wybory na prezydenta Warszawy wygrał znacząco pan Rafał Trzaskowski. Jak twierdzi amerykański historyk Warren Caroll w swojej „Historii chrześcijaństwa”, rozmaite historyczne fenomeny można wyjaśnić działaniami Opatrzności – ale raczej dopiero ex post.

Na przykład imperium Aleksandra Wielkiego pozornie wydaje się bez sensu, ale to przecież ono – powiada Caroll – doprowadziło do upowszechnienia języka greckiego na wielkich obszarach ówczesnego świata, przez co przygotowało grunt na przyjęcie Ewangelii, które przecież spisane były w języku greckim, ułatwiając w ten sposób upowszechnienie chrześcijaństwa.

W świetle takiego wyjaśnienia bardzo prawdopodobne jest, że zwycięstwo, i to w dodatku tak wysokie, pana Rafała Trzaskowskiego w wyborach na prezydenta Warszawy nie tylko było efektem opatrznościowej interwencji, ale w dodatku może być uznane za ilustrację popularnego powiedzenia, że Pan Bóg pisze prosto nawet na liniach krzywych.

Chodzi o to, że wśród zwolenników pana Trzaskowskiego było wielu bojowych ateistów, a może nawet właśnie oni stanowili wśród nich większość. Tymczasem – niezależnie od przyświecających im intencji – zostali „bez swojej wiedzy i zgody” wykorzystani przez Opatrzność w charakterze mięsa armatniego do budowy Królestwa Bożego. Odnosi się to również i do samego pana Rafała Trzaskowskiego, który chyba aż takiego wywyższenia się nie spodziewał, ale mówi się: trudno. Teraz to właśnie jemu przypadnie w udziale zadanie dokończenia budowy Królestwa Bożego w Warszawie.

Otwiera to przed Warszawą szerokie perspektywy – i to nie tylko metafizyczne, ale również gospodarcze. Miasto, w którym realizowany jest pilotażowy program budowy Królestwa Bożego, z pewnością wzbudzi zainteresowanie na całym świecie, więc różne osobistości zainteresowane budowaniem tego Królestwa będą zjeżdżały do polskiej stolicy, by zobaczyć, jak to wygląda w praktyce – i ewentualnie uzyskać od pana prezydenta Rafała Trzaskowskiego różne cenne rady.

Z kolei wrogowie Królestwa Bożego też będą tu przyjeżdżali jeden przez drugiego, żeby zorientować się w słabych punktach tej konstrukcji, by tym łatwiej i skuteczniej ją obalać. W związku z tym jest pewne, że ruch turystyczny do Warszawy wzrośnie skokowo, więc odpowiednio powinien się do tego przygotować nie tylko Ratusz, ale również środowiska biznesowe, to znaczy bankierzy, hotelarze, restauratorzy, a także inni, mniej może eksponowani pracownicy i pracownice przemysłu rozrywkowego, bo wiadomo, że jeśli nawet w dzień budujemy Królestwo Boże, to wieczorem trzeba się jakoś rozerwać – i to bynajmniej nie przy pomocy granatu ręcznego.

Stawia to również nowe zadania przed Strażą Miejską i Policją, która w związku z tym będzie musiała zdecydowanie poprawić stan zdrowia w swoich szeregach. W tym celu pan prezydent Trzaskowski będzie chyba musiał powołać specjalnego Pełnomocnika do Budowy Królestwa Bożego, wraz z zapleczem biurowym i licznym personelem, bo tu nie może być miejsca ani na żadne oszczędności, ani na lekceważący stosunek do czekających nas zadań. Pociągnie to z pewnością za sobą dodatkowe koszty, ale Królestwo Boże musi kosztować, bo w przeciwnym razie można by odnieść wrażenie, że jest niewiele warte.

REKLAMA