
Alaksandr Łukaszenka rozpaczliwie walczy o przetrwanie swojej władzy i w ogóle o istnienie Białorusi. Właśnie wybiera się do Moskwy i to może być jego ostatnia podróż do stolicy jego wielkiego sąsiada.
Łukaszenka oficjalnie jedzie, żeby uzyskać od Rosji niskie ceny na gaz i na ropę, ale faktycznie jedzie walczyć o przetrwanie swojej władzy i o resztki suwerenności Białorusi.
Przed rozmowami z Putinem: specjalna narada u Łukaszenki https://t.co/SJ6RQPqMxB pic.twitter.com/TxYnp5K2aA
— Biełsat po polsku (@Bielsat_pl) 24 grudnia 2018
Łukaszenka jedzie do Moskwy targować się o swoją przyszłość https://t.co/9h7S4DTNwg pic.twitter.com/GzzHMHx3Me
— Biełsat po polsku (@Bielsat_pl) 24 grudnia 2018
Rosja prowadzi bardzo wyrafinowaną politykę w tej sprawie. Sprzedaje Białorusi surowce energetyczne po niskich cenach, ale jednocześnie „reguluje” posłuszeństwo Łukaszenki za pomocą odpowiednich podatków na te wyroby. Łukaszenka jedzie właśnie po to, żeby wynegocjować ulgi podatkowe na importowaną z Rosji ropę.
Jeśli nie uda mu się tego dokonać, to już w nowym roku na Białorusi znacząco podrożeją paliwa, a budżet państwa sporo straci. Prognozuje się, że tylko w 2019 r. straty Białorusi z powodu rosyjskich podatków na ropę sięgną 383 mln USD.
Łukaszenka w połowie grudnia dostał jasny przekaz od rosyjskiego premiera. Dmitrij Miedwiediew powiedział bez ogródek: „skoro Białoruś chce taniego gazu, pożyczek i inwestycji rosyjskich, to musi się integrować z Rosją w ramach Państwa Związkowego Rosji i Białorusi”, czyli zwinąć swoją suwerenność.
To oznacza, że w Moskwie wydano już wyrok. Białoruś ma stać się prowincją Rosji. Jedynym pytaniem jest, kiedy.
Źródło: Biełsat