Turcja szykuje się do rozpoczęcia ofensywy na Manbidż w północnej Syrii

Recep Tayyip Erdoğan. Foto: PAP/EPA
Recep Tayyip Erdoğan. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Wojska tureckie i wspierający ich bojownicy syryjscy z Free Syrian Army (FSA) przygotowują się do rozpoczęcia ofensywy na Manbidż. Prawdopodobnie byłby to początek zapowiedzianej ofensywy w północnej Syrii.

Miasto Manbidż leży w syryjskiej prowincji Aleppo. Jest kontrolowane przez zdominowane przez Kurdów Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF). Ankara uznaje stanowiące główną część tego zbrojnego sojuszu YPG (Ludowe Jednostki Samoobrony) za organizację terrorystyczną i przedłużenie zdelegalizowanej w Turcji separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) będącej na liście organizacji terrorystycznych także w USA.

REKLAMA

Turecki prezydent Recep Erdoğan zapowiadał tę ofensywę od dłuższego czasu. Turcy nie odważyli się jednak na atak do czasu gdy tereny te były chronione przez wojska USA. Decyzja o wycofaniu amerykańskich sił dała Erdoganowi „zielone światło”.

Od kilkunastu dni w rejony przygraniczne przerzucany jest ciężki sprzęt w tym czołgi i artyleria. Z kontrolowanych przez Turcję regionów Syrii przybyły też jednostki Free Syrian Army, które brały już udział w walkach z Kurdami w prowincji Afrin.

W północnej Syrii mają pozostać żołnierze francuscy. Nie stanowią oni jednak wystarczającej siły militarnej, by powstrzymać natarcie armii tureckiej czy syryjskich bojowników z FSA. Turcja ostrzegła Francję, że utrzymywanie kontyngentu w Syrii nie przyniesie jej spodziewanych korzyści.

Mimo, iż FSA ogłosiła już rozpoczęcie operacji atak na razie nie rozpoczął się. Trwają intensywne działania dyplomatyczne ze strony Rosji, a także Francji mające odwieść Turcję od akcji militarnej i ustalić los terenów na zachód od Eufratu przy stole negocjacyjnym.

W rejon Manbidż skierowano też dodatkowo siły syryjskiej armii (SAA). Od momentu zaskakującej decyzji Donalda Trumpa o wycofaniu wojsk amerykańskich z Syrii, SDF prowadzi intensywne rozmowy z Baszarem Assadem dotyczące kontrolowanego przez Kurdów regionu.

REKLAMA