Kolejne kłopoty największej gwiazdy niemieckiego dziennikarstwa. Nie dość, że kłamca, to jeszcze złodziej?

Claas Relotius. / Źródło: YouTube
Claas Relotius. / Źródło: YouTube
REKLAMA

Wszystko wskazuje na to, że kłopoty najsłynniejszego niemieckiego reportera i tygodnika „Der Spiegel” dopiero się zaczynają. Do oskarżeń o całkowite zmyślanie historii do publikowanych reportaży dochodzą te o kradzież pieniędzy dla uchodźców.

Na początku grudnia Claas Relotius reporter „Spiegla” został nagrodzony tytułem dziennikarza roku w Niemczech. Ledwie kilkanaście dni później okazało się, że najwieksza gwiazda niemieckiego dziennikarstwa nagradzana m.in przez CNN kłamała i zmyślała historie na potrzeby swych reportaży.

REKLAMA

Teraz dochodzą jeszcze oskarżenia o kradzież pieniędzy, które czytelnicy wpłacali na rzecz uchodźców. W jednym ze swych reportaży Relotius opisał historię syryjskiego sieroty Ahmeda żyjącego w Turcji. Chłopiec miał własnymi rękoma pogrzebać swą matkę. Jego siostrę zmuszono do niewolniczej pracy w fabryce włókienniczej.

Tymczasem były to kłamstwa. Reportera zdemaskował pracujący z nim fotograf Emin Özmen. Okazało się, że matka, żyje i pracuje w fabryce mebli w Turcji, a chłopiec nie ma wcale siostry.

Reporter miał chłopca ściągnąć do Niemiec, do Dolnej Saksonii i zorganizował publiczną zbiórkę na jego rzecz. Datki wpływały na konto reportera. Tymczasem nie ma chłopca i nie ma pieniędzy.

Jak dotąd zidentyfikowano kilkanaście częściowo, lub całkowicie zmyślonych historii, które posłużyły Relotiusowi jako kanwa do jego reportaży. Kłamca zasłynął jako reporter opisujący tragiczne życie bohaterskich uchodźców. To jego teksy pomogły wykreować atmosferę wielkiego współczucia dla przybyszy z Bliskiego Wschodu.

Dziennikarz kłamał też na potęgę opisując prowincję Ameryki i „czerwone karki” głosujące na Trumpa.

Richard Grenell, amerykański ambasador w Niemczech twierdzi, że Spiegel przez lata uprawiał kłamliwą propagandę na temat Stanów Zjednoczonych i ciężko uwierzyć, by cała sprawa dotyczyła tylko jednego reportera – Relotiusa. W jego tekstach Amerykanie głosujący na Trumpa jawią się jako kompletne tłumoki mające obsesję na punkcie posiadania broni.
Jednym z objawów miało być m.in to, że mieszkańcy opisywanego przez niego miasteczka Fergus Falls w Minnesocie przez niemal 4 lata w kółko chodzą na wyświetlany w kinie film „Amerykański Snajper”. Film tymczasem zniknął z ekranu w lutym 2015 roku po miesiącu wyświetlania.

Przeciętny zwolennik Trumpa ma również niczego nie czytać, nigdzie nie był, niczego nie widział. Relotius opisywał prawdziwe postaci z imienia i nazwiska, ale całkowicie zmyślał historie na ich temat.

Relotius był w swych kłamstwach na tyle głupi i bezczelny, że zmyślał rzeczy, które można zweryfikować nawet w Google. I tak owo miasteczko mające być symbolem wstecznej, ciemnej amerykańskiej prowincji, według niego, leżało na skraju wielkiego „ciemnego lasu, który wygląda jakby zamieszkiwały go smoki”. Tymczasem Fergus Falls leży na prerii i żadnego lasu nie ma w promieniu wielu kilometrów.

Pisząc o Francji relacjonował m.in sprawę aresztowania 15 francuskich nacjonalistów, którzy mieli posiadać skład nielegalnej broni. Potem okazało się, że to byli skrajni lewacy.

Spiegel zwolnił reportera i prowadzi weryfikuje wszystkie jego reportaże. Od 2011 roku opublikował ich w tygodniku blisko 60. Za wiele odebrał prestiżowe nagrody.

REKLAMA