Wenezuelski socjalizm dogorywa. Wenezuelki chciały równouprawnienia a dostały prostytucję

Obrazek ilustracyjny, fot. Pixabay
Obrazek ilustracyjny, fot. Pixabay
REKLAMA

Wenezuelskim kobietom kolejni komunistyczni przywódcy obiecali raj na ziemi i równouprawnienie. Utopia się zawaliła i zamiast komunistycznego raju mają teraz postkomunistyczny… burdel. Żeby przetrwać „równouprawniane” przed dwie dekady Wenezuelki sprzedają swoje ciała, włosy i mleko oraz podejmują ryzykowną podróż do sąsiedniej Kolumbii w poszukiwaniu lepszego życia.

Wiele z tych kobiet posiada wyższe wykształcenie lub miało przyzwoitą pracę, w niegdyś najbogatszym państwie Ameryki Łacińskiej. Dzisiaj muszą szukać wszelkich sposobów na to, żeby przetrwać.

REKLAMA

Kobiety sprzedają swoje włosy za sumy, które pozwalają wyżywić ich rodziny, choćby przez krótki okres. Kolumbijscy perukarze płacą od 10 do 30 dolarów, w zależności od długości i stanu włosów.

Inne Wenezuelki mają mniej szczęścia. Muszą pracować na ulicach Cucuta, jako prostytutki. Dziewczęta w wieku nawet 14 lat zarabiają około 7 dolarów od klienta.

Na handel żywym towarem w celach seksualnych na trasie z Wenezueli do Kolumbii są narażeni zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Niektórzy heteroseksualni mężczyźni, „sprzedają się na gejowskim rynku” za niewielkie pieniądze. Część kobiet „wybiera” prostytucję, jako sposób zarabiania pieniędzy. Inne są manipulowane lub zmuszane do przekazywania „alfonsom” swoich dokumentów, a następnie wciągane w pierścienie prostytucji. Takie przypadki mają miejsce szczególnie na obszarach przygranicznych, gdzie działa wiele grup rebelianckich i dilerów narkotyków.

Sytuacja w Wenezueli nie zachęca jednak do powrotu. W tym socjalistycznym kraju panują głód, choroby, skrajna przemoc, a ponadto brakuje dostępu do opieki medycznej. Dzieci umierają na zapalenie wątroby i malarię.

Jak mówił burmistrz Caracas Antonio Ledezma, w Wenezueli odradzają się choroby, które zostały zwalczone dziesięciolecia temu. Setki osób umierają na odrę i błonicę. W ubiegłym roku zanotowano ponad 400 tys. przypadków podejrzeń malarii. Do tej pory zdiagnozowano 100 tys. przypadków gruźlicy. Więcej niż 55 tys. osób chorych na raka nie ma dostępu do chemioterapii. Co trzy godziny jedna kobieta umiera na nowotwór piersi.

W ciągu ostatniego roku gwałtownie wzrósł wskaźnik samobójstw, nawet wśród dzieci. Wenezuelska grupa CECODAP, zajmująca się prawami dzieci, oszacowała, że w zeszłym roku wśród nastolatków wzrósł on o 18 proc.

Szacuje się, że Wenezuelę opuściło ponad 55 proc. pracowników służby zdrowia – w tym lekarze i pielęgniarki. Ci, którzy pozostali, zarabiają niewiele, bo 24 dolary miesięcznie, specjaliści – do 30 dolarów.

Dzieci chodzą głodne. Nie ma podaży pokarmów dla niemowląt, ani suplementów diety, co skutkuje niedożywieniem najmłodszych. Znacznie wzrósł odsetek kobiet, które przekraczają granicę, by urodzić dziecko po kolumbijskiej stronie. Przewiduje się, że ta sytuacja pogorszy się jeszcze w 2019 roku.

Sytuacja w kraju jest dramatyczna. Wenezuelczycy umierają z głodu. Matki sprzedają swój pokarm, żeby ratować rodzinę. Mieszkańcy, także dzieci, szukają pożywienia w koszach na śmieci. Częste są też przypadki rzucania kamieniami w przejeżdżające pojazdy lub przebijania opon w celu zdobycia jedzenia.

Ponadto na wenezuelskich ulicach rządzą gangi – kubańskie i wenezuelskie – które działają w każdym stanie. Jak podkreślił jeden z ochroniarzy, postrzelony przez gang, tylko dzięki wierze w Jezusa udało mu się przetrwać tak długo.

Tak kończy się wenezualski socjalizm.

Źródło: zerohedge.com

REKLAMA