Znany polski ekonomista nie ma złudzeń. Rok 2019 będzie początkiem końca „Europy jaką znamy”

Zamieszki w Paryżu. Żółte kamizelki protestują przeciwko prezydentowi Macronowi. Foto: PAP/Abaca
Zamieszki w Paryżu. Żółte kamizelki protestują przeciwko prezydentowi Macronowi. Foto: PAP/Abaca
REKLAMA

Andrzej Koźmiński bardzo znany polski ekonomista, długoletni rektor Akademii Leona Koźminskiego wypowiedział się na temat obecnego roku. Przewidywania profesora nie są optymistyczne dla zwolenników Unii Europejskiej.

Koźmiński przewiduje, że gospodarkę światową może czekać wiele wstrząsów.

REKLAMA

Najważniejszym problemem jest wojna handlowa USA – Chiny. Na razie obie strony zawarły 3-miesięczne zawieszenie broni.

„Jeżeli dojdzie do totalnej wojny handlowej, to wówczas będziemy mieli do czynienia z bardzo wyraźnym spowolnieniem, a być może nawet załamaniem dwóch największych gospodarek świata, chińskiej i amerykańskiej” – powiedział ekonomista, dodając, że prawdopodobieństwo tego ostatniego scenariusza (załamania) jest mało prawdopodobne.

Drugą sprawą jest sprawa opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. „W gruncie rzeczy nie wiemy, jak będzie wyglądała kwestia Brexitu, który dotyczy kraju tuż obok nas. Mamy niewątpliwie bardzo pesymistyczne scenariusze twardego Brexitu” – powiedział profesor.

Kolejną bardzo niepewną sytuacją jest sytuacja we Francji. „Jeżeli utrzyma się bardzo słaba pozycja prezydenta Emmanuela Macrona we Francji, to wówczas można z dużym prawdopodobieństwem przewidywać, że jego rywalka Marine le Pen zostanie następnym prezydentem Francji, a wówczas bardzo prawdopodobne jest coś, co aż trudno sobie wyobrazić, mianowicie Frexit” – ocenił Koźmiński.

Zdaniem profesora Frexit „to jest najbardziej pesymistyczny scenariusz, a jego prawdopodobieństwo niestety nie jest wcale takie bardzo małe”. Według profesora realizacja tego scenariusza będzie końcem Europy, jaką znamy, a jednym z jego etapów będzie wzrost znaczenia antyeuropejskich partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Profesor Koźmiński uważa, że nie należy się spodziewać jakiś gwałtownych kryzysów, poza ww., ale dodaje, że wszystkie wielkie kryzysy nadchodzą w sposób pełzający.

„Początkowo nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak groźna jest sytuacja, a kiedy już to sobie uświadomimy, to wówczas jest już za późno do podjęcia skutecznych kroków; albo działania antykryzysowe będą bardzo trudne i kosztowne – powiedział, dodając, w 2008 r. mieliśmy szansę na przeciwdziałanie kryzysowi poprzez „niesłychanie ekspansywną politykę banków centralnych”, czyli poprzez zwiększanie długu państwowego”.

„W tej chwili takich możliwości już nie ma. Długi państw, które mają znaczenie dla gospodarki, są już tak duże, że dalsze ich zwiększanie jest niestety bardzo trudne. To oznacza, że szalupa ratunkowa robi się już coraz mniejsza i coraz bardziej dziurawa” – podkreślił.

Źródło: Fakt24

REKLAMA