Bardzo im tak dobrze! Wredne urzędniczki ze skarbówki narzekają, że… same muszą płacić za prowokacje. Stanisław Tyszka, wicemarszałek sejmu, mówi „dość”

Urząd skarbowy, hieny. Foto: yt
Urząd skarbowy, hieny. Foto: yt
REKLAMA

Tą historią żyła cała Polska. Urzędniczki z urzędu skarbowego zastawiły haniebną pułapkę na mechanika, który był już po godzinach pracy. Mechanikowi za ludzką pomoc, w ramach prowokacji wręczyły mandat. Teraz okazuje się, że to nie był przypadek – na takie akcje wysyłane są kobiety z urzędów skarbowych w całym kraju. I narzekają, bo… prowokacje finansują z własnej kieszeni.

Przypomnijmy tę prowokację. Sprawa wyglądała bardzo życiowo i prawdopodobnie to zgubiło mężczyznę. Dwie kobiety podjechały do warsztatu samochodowego w Bartoszycach z niewielkim problemem. Potrzebowały ekspresowo wymienić żarówkę w światłach swojego pojazdu.

REKLAMA

Mimo, że zakład był zamknięty i nie prowadził sprzedaży żarówek, to mechanik udzielił kobietom pomocy. Oddał własną, prywatną żarówkę, którą wkręcił i poprawnie ustawił. Za swój dobry uczynek wziął 10 zł, czyli przysłowiowe „na piwo”, nie wydając przy tym paragonu.

Jak się okazało, była to prowokacja urzędniczek skarbówki. Kobiety z uśmiechem na ustach, bo ich zdaniem akcja była udana, wlepiły mężczyźnie mandat w wysokości 500 zł. Ten nie przyjął jednak kary i sprawa trafiła do sądu. Ostatecznie po medialnej burzy Naczelnik Urzędu Skarbowego zdecydowała się na wycofanie z apelacji od wyroku sądu I instancji, w której przegrała.

Teraz okazuje się, że nie był to jednorazowy wybryk, tylko powszechne działanie urzędów skarbowych. Kobiety są wysyłane na prowokacje i nie mogą kupować byle wody mineralnej bez kwitka, bo kelnerzy by się domyślili, że to podstęp. Muszą zamawiać wykwintne, drogie dania. Interpelację w tej sprawie do Ministerstwa Finansów wysłał wczoraj wicemarszałek sejmu z Kukiz’ 15 Stanisław Tyszka. Najzabawniejsze w tej historii jest to, że urzędniczkom przeszkadza nie tyle robienie prowokacji wobec niewinnych ludzi co to, że… same muszą za nie płacić.

„Mnie nie stać na drogie dania, a co dopiero ją” – skarży się w liście do Tyszki matka jednej z urzędniczek.

„Za każdym razem takie wyjście wiąże się z wydawaniem własnych pieniędzy” – pisze kolejna pracownica skarbówki. „Powroty bez mandatów to niezadowolenie nawet kierowników, choć pracuję w komórce zajmującej się czymś innym” – dodaje.

Skandaliczny przypadek z wkręceniem mechanika zakończył się dymisją lokalnej szefowej urzędu skarbowego. Czy teraz poleci więcej głów skarbowców-prowokatorów?

Źródło: informacja własna

REKLAMA