
Władysław Kosiniak-Kamysz niedawno został hucznie ogłoszony przyszłym premierem. Sam nazywa siebie liderem ludowców, chociaż wypowiedzi których udziela kompletnie temu przeczą. Jak mówią jego polityczni koledzy „Warszawka uderzyła mu do głowy”.
Czy tylko jedną wypowiedzią można stracić poparcie setek wyborców? Oczywiście, wystarczy być szefem PSL, partii typowo rolniczej, który oficjalnie popiera zakaz trzymania psów na łańcuchach.
„Jestem za tym, żeby tego zakazać. Uważam, że już taki czas minął, nie ma takiej potrzeby. Nie jestem ortodoksyjny w tych poglądach” – powiedział na atenie radia RMF FM.
Oczywiście, każdy logicznie myślący wie, że na wsiach wprowadzenia takiego zakazu byłoby kompletnie nierealne. Jak rolnik miałby wówczas zabezpieczyć okolicę przed swoim czworonogiem, który biegałby po podwórku.
„Myślę, że każdy może mieć tu swój pogląd na tę sprawę, ale trzeba zachowywać zdrowy rozsądek. Trzeba dbać o zwierzęta. Prawdziwi gospodarze naprawdę dbają o zwierzęta. Zdarzają się wyjątki potwierdzające regułę” – dodał Kosiniak-Kamysz, jednak to zapewne nie pomoże mu w odbudowaniu wizerunku.
No cóż, kolejna wypowiedź potencjalnego premiera przekonuje nas, że odejście od władzy PiS, a dojście jakiejkolwiek partii z obecnej opozycji byłoby równie ogromną tragedią. Wypowiedź Władysława Kosiniaka-Kamysza dołącza bowiem do zbioru głupot wypowiadanych przez Ryszarda Petru, Grzegorza Schetynę czy też Katarzynę Lubnauer.
Źródło: SE.pl / Wolnosc24.pl