Wielka prowokacja na Zakarpaciu! Polacy spalili węgierską placówkę na Ukrainie za rosyjskie pieniądze?

REKLAMA

Trzech Polaków jest oskarżonych o spalenie budynku Towarzystwa Węgierskiej Kultury Zakarpacia na Ukrainie. Mieli za to przestępstwo otrzymać po 1000 złotych na głowę. Nieoficjalnie śledczy sugerują, że pomysł akcji zrodził się w Rosji.

Do ukraińskiego sądu własnie wpłynął akt oskarżenia. Grozi im odpowiedzialność za przestępstwa o charakterze terrorystycznym.

REKLAMA

– Ta prowokacja miała doprowadzić do pogorszenia stosunków ukraińsko-węgierskich. A taki ferment jest na rękę Rosji, która jest zainteresowana destabilizacją u swego zachodniego sąsiada, gdzie trwa już wojna hybrydowa w Donbasie. A wynajęcie polskich opryszków było korzystne dla Rosji, bo w razie wpadki wykonawców była możliwość zantagonizowania relacji między Polakami a Ukraińcami, które i tak nie są najlepsze – powiedział oficer ABW.

Głównym oskarżonym jest 28-letni Michał P., który jak na ironię ma wyższe wykształcenie i jest specjalistą ds. bezpieczeństwa. Śledczy uważają, że miał on powiązania z organizacją Falanga i prorosyjska partią Zmiana, której lider Mateusz P. odpowiada przed sądem za współpracę z chińskim i rosyjskim wywiadem.

Michałowi P. zarzuca się, że: „W styczniu i lutym 2018 r., w celu osiągnięcia korzyści majątkowej wykonał zlecenie dokonania na terytorium Ukrainy czynów zabronionych polegających na publicznym nawoływaniu do nienawiści na tle narodowościowym pomiędzy obywatelami Ukrainy i Węgier: wywołania zakłócenia ustroju Ukrainy i pogłębienia podziałów narodowościowych pomiędzy Ukraińcami i Węgrami; oraz w zamiarze sfinansowania przestępstwa o charakterze terrorystycznym, polegającego na namalowaniu symboli faszystowskich i podpalenia budynku organizacji społecznej Towarzystwo Węgierskiej Kultury Zakarpacia w Użhorodzie, przekazał Adrianowi M. i Tomaszowi Sz., 1000 zł na zakup paliwa do podpalenia budynku, a także dał ww. telefony komórkowe, karty sim oraz kurtki i zleciał aby nagrać całe zdarzenie”.

Michał P. miał podobni namawiać aż pięć osób do przyjęcia tego zlecenia, ale w ogóle odmówił składania wyjaśnień, tak samo jak dwaj bezpośredni wykonawcy akcji: elektryk Adrian M. i tłumacz Tomasz Sz.

Adrian M. i Tomasz Sz. wyruszyli na Ukrainę 3 lutego 2018 r. przez Koszyce na Słowacji. Wcześniej, dla bezpieczeństwa, zostawili swoje telefony komórkowe, a zabrali aparaty otrzymane od Michała P. Popełnili jednak błąd ponieważ W Użhorodzie wybrali pokój w miejscowym hostelu na nazwisko M.

W nocy na miejscu akcji Adrian M. namalował na budynku swastykę oraz cyfry 88 oznaczające w symbolice neofaszystów słowa „Heil Hitler”. Rzucił też w budynek „koktajlem Mołotowa”, jednak butelka z benzyną odbiła się od ściany i zgasła. Tomasz Sz., który wszystko nagrywał, przesłał film i zdjęcia Michałowi P.

Ponieważ prowadzący akcję nie zaakceptował nagrania, około godz. 4 Polacy poszli na stację paliw, gdzie kupili pojemnik z benzyną. Tym razem nasączyli nią kurtkę jednego z zamachowców, którą włożyli za kraty na oknach i podpalili. Uwiecznili ten moment i dostali odpowiedź, że „jest OK”.

Akcja była jednak kompletną amatorszczyzną. Obaj podpalacze zostali nagrani przez kamery na „węgierskim domu” oraz na stacji benzynowej, dzięki czemu szybko ich namierzono. Pożar budynku został szybko ugaszony.

Źródło: TVP Info

REKLAMA