Morawiecki oszalał! Od lipca samorządy będą musiały rejestrować każdą fakturę i i przesyłać ją do skarbówki

Premier Mateusz Morawiecki/fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Premier Mateusz Morawiecki/fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
REKLAMA

Z jednej strony PiS przebąkiwał coś o pozyskiwaniu klasy średniej, z drugiej zaś wbija jej kolejną szpilę. Od 1 lipca samorządy zobowiązane będą do wprowadzenia nowego rejestru faktur, zaś zebrane w ten sposób dane będą trafiać do skarbówki.

Szaleństwo premiera Morawieckiego to kolejny odcinek „uszczelniania VAT-u”. „Rzeczpospolita” informuje, że nowe zadania zostały wpisane do projektu, który wprowadza Centralny Rejestr Faktur. Nowe obowiązki samorządów mają znaleźć się w Ordynacji podatkowej.

REKLAMA

Prowadzenie wykazu faktur związanych z wykonywaniem zadań własnych nie budzą raczej wielkiego oburzenia. Szokującym natomiast pomysłem jest raportowanie do Krajowej Administracji Skarbowej wszelkich faktur, które trafiają do urzędników.

Eksperci podatkowi zwracają uwagę, że choć do projektu wpisano, że chodzi o faktury otrzymane przez samorządy, to najpewniej jest to nieprecyzyjne określenie. Do rejestru będą więc trafiały wszelkie faktury, z którymi urzędnicy będą mieli styczność w ramach wypełniania swoich obowiązków.

Dla przykładu, gdy obywatel przedstawi do wglądu w urzędzie komunikacji fakturę za kupno samochodu, zostanie ona zeskanowana i trafi do skarbówki. Podobnie w każdej sprawie związanej z urzędem samorządowym, gdy faktura jest pokazywana w celu potwierdzenia jakiegoś stanu.

Gdyby tak się stało, to nowy obowiązek będzie generował gigantyczne koszty, a jego uciążliwości nie zrównoważy zamierzony cel, czyli walka z oszustwami na wielką skalę. To jakby strzelać do komarów z armaty – ocenił Tomasz Ciszewski, doradca podatkowy i partner w BT&A Group w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

„Wyjątkowo krytycznie” pomysł ocenia również Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora Biura Związku Powiatów Polskich. – Samorządy będą musiały wydać spore pieniądze na realizację bardzo uciążliwego, pracochłonnego obowiązku, który nie przyniesie wielkich efektów. A pół roku na przygotowanie się do niego to zupełnie nierealny termin – powiedział Kubalski.

Źródło: money.pl

REKLAMA