Dziecko Zandberga i Grodzkiej. Lewacka lista na wybory do Parlamentu Europejskiego

Adrian Zandberg - przewodniczący Razem. / fot. PAP/Artur Reszko
Adrian Zandberg - przewodniczący Razem. / fot. PAP/Artur Reszko
REKLAMA

Będzie lewicowa lista w wyborach do Parlamentu Europejskiego – zapowiedział jeden z liderów Partii Razem Adrian Zandberg na wtorkowej konferencji prasowej środowisk lewicowych. „Wyciągamy rękę do wszystkich, którzy są na lewo od PO” – dodał.

Na konferencji prasowej w siedzibie Partii Razem, w której wzięli udział m.in. przedstawiciele: Unii Pracy, PPS, OPZZ, Ruchu Sprawiedliwości Społecznej, ruchu Wolność i Równość, a także b. posłanka Anna Grodzka, Zandberg poinformował, że organizacje te deklarują, że „będzie lewicowa lista w wyborach do PE”, a Polacy „nie będą skazani na wybór między prawicą zamordystyczną a prawicą liberalną”.

REKLAMA

„Bardzo się cieszę, że jesteśmy tutaj w tym szerokim gronie wielu organizacji społecznych, politycznych, organizacji zawodowych, pracowniczych; to jest pierwszy krok do zbudowania silnej, niezależnej, lewicowej listy wyborczej, która zawalczy o mandaty w PE, a później zawalczy o to, żeby realnie można było odsunąć obecnie rządzących od władzy” – podkreślił polityk Razem.

„Budujemy otwarty, lewicowy blok, wyciągamy rękę do wszystkich, którzy są na lewo od PO, ale też mówimy jasno: już powoli nadchodzi czas decyzji; bo taki jest wybór, przed którym stoimy: można budować albo prospołeczną, propracowniczą lewicę, która stoi po stronie pracowników, która stoi po stronie lokatorów, która walczy o Europę socjalną, albo można zostać wasalem liberałów, wasalem Grzegorza Schetyny” – mówił.

Zandberg ocenił jednocześnie, iż wybór „tylko pomiędzy Grzegorzem Schetyną i b. przewodniczącym Młodzieży Wszechpolskiej Romanem Giertychem u jego boku a Jarosławem Kaczyńskim i b. przewodniczącym Młodzieży Wszechpolskiej panem (Adamem) Andruszkiewiczem u jego boku” jest „obraźliwy dla Polaków”. „Miliony Polaków chcą polityki prospołecznej i chcą państwa, które nie decyduje za nich w sprawach obyczajowych, w sprawach światopoglądowych; ich interesy może reprezentować tylko lewica” – przekonywał polityk Partii Razem.

Marcelina Zawisza z zarządu Razem wyraziła oczekiwanie, że stworzenie lewicowej listy wyborczej do PE przełoży się także na wprowadzenie lewicy do parlamentu krajowego.

Wśród filarów lewicowego programu dla Polski, wymieniła m.in. budowę tanich mieszkań na wynajem i powstrzymanie eksmisji na bruk, walkę o prawa kobiet, o świeckie państwo oraz o prawa pracownicze – „tak, żeby nie tylko Polacy, ale także inni europejczycy, mogli cieszyć się godną pracą, godną płacą, bezpieczeństwem i stabilnością”.

O tym, że Polska Partia Socjalistyczna „nigdy nie pójdzie tam, gdzie są liberałowie” zapewnił na wtorkowej konferencji prasowej szef tej partii Bogusław Gorski. „Dlatego też uważamy, że trzeba tworzyć lewicowe porozumienie i koalicję, czysto lewicową, jeżeli można tak powiedzieć” – oświadczył lider PPS.

Zadowolenie z procesu jednoczenia lewicy, którego elementem są rozmowy o wspólnych listach wyborczych, wyraził szef mazowieckich struktur OPZZ Piotr Szumlewicz. „Lewicowe środowiska powinny startować z lewicowych list (…) Cieszymy się, że lewica się jednoczy; postępowe związki zawodowe są naturalnym sojusznikiem postępowych partii” – podkreślał Szumlewicz, apelując zarazem do partii uczestniczących w rozmowach koalicyjnych o wspólną aktywność „na ulicach”. Jak zaznaczył, współpraca ta wygląda „coraz lepiej”.

Lider RSS Piotr Ikonowicz wskazał z kolei, że z dotychczasowego doświadczenia wynika, że środowiskom lewicowym „nie tak znowu trudno będzie się dogadać co do elementarnego programu”. „On będzie atrakcyjny dla większości ludzi pracy, bo ani PiS, ani Platforma, nie są w stanie niczego ludziom pracy zaproponować” – ocenił. Najważniejszym celem porozumienia – według szefa RSS – powinna być próba stworzenia „trzeciej siły, która by reprezentowała większość polskiego społeczeństwa, która żyje z pracy własnej, a nie cudzej”.

Znaczenie stworzenia lewicowej koalicji dla idei świeckości państwa podkreślał z kolei lider ruchu Wolność i Równość Piotr Musiał. „Nie wyobrażamy sobie, żeby w przyszłym parlamencie znowu zabrakło lewicy i żeby sprawy świeckości nie były poruszane” – powiedział.

Wiceprzewodniczący UP Marek Poniatowski akcentował z kolei, że Polska powinna „kierować się raczej w kierunku Europy niż w kierunku Ameryki”.

Część ugrupowań, które zadeklarowały we wtorek chęć stworzenia lewicowej listy wyborczej do PE – Unia Pracy, PPS oraz Wolność i Równość – należy do grona ugrupowań, które latem ubiegłego roku podpisały deklarację koalicyjną na wybory samorządowe i do Parlamentu Europejskiego z SLD; ich przedstawiciele startowali w październikowych wyborach samorządowych z list komitetu SLD Lewica Razem.

Tymczasem ostatecznej decyzji w sprawie formuły startu do europarlamentu nie podjęło dotąd SLD, które równolegle do negocjacji ze środowiskami lewicowymi prowadzi rozmowy m.in. z PO, PSL i Nowoczesną o szerokiej liście „ugrupowań prodemokratycznych”.

Odnosząc się do nieobecności Sojuszu na wtorkowej konferencji prasowej, lider PPS poinformował, że szef tej partii Włodzimierz Czarzasty upoważnił go do przekazania, że Sojusz jest jeszcze w trakcie rozmów, ale są „z tą ideą lewicowego porozumienia, które powinno być zawiązane na najbliższe wybory”.

Inne stanowisko przedstawił m.in. lider RSS Piotr Ikonowicz, wskazując, że na fali nasilających się – w związku z narastającym rozziewem między wzrostem gospodarczym a stagnacją płac -nastrojów strajkowych „może popłynąć tylko prawdziwa lewica, która przyzwyczajona jest do pływania pod prąd”. „Bo tylko zdechłe ryby, jak SLD, płyną z prądem; aktualnie ich tu nie ma, bo są zupełnie gdzie indziej, targują miejsca (na listach wyborczych – PAP) ze Schetyną, i nie oszukujmy się, że oni tu kiedykolwiek przybędą” – dodał.

Źródło: PAP

REKLAMA