
Kolejne fale strajku nauczycieli powodują, że odwoływane są lekcje, a wiele szkół nie może normalnie funkcjonować. Na wszystkim najbardziej cierpią uczniowie, o których zwykle się zapomina, a którzy są przecież najważniejszą częścią całego systemu edukacji. To ich kształcenie jest przecież celem istnienia szkół.
A te dzieci już od najmłodszych lat borykać muszą się z licznymi problemami. Wśród nich najczęściej wskazuje się konieczność targania do szkoły horrendalnie ciężkich plecaków. Im młodsze dzieci, tym większy z tym kłopot. Licealiści zazwyczaj noszą ze sobą mało książek, mając znacznie luźniejsze podejście do lekcji, ponadto są już na tyle wyrośnięci, że nie mają dużych problemów z udźwignięciem większego ciężaru. Co innego uczniowie podstawówki, którzy czasem zmuszeni są do dźwigania plecaków, których waga równa się jednej trzeciej wagi ich ciała. Przeciętny plecak waży aż 7 kg. Tak duże ciężary noszone na plecach dzieci mogą powodować poważne konsekwencje zdrowotne, jak wskazuje w wywiadzie dla Radia Zet Ewa Kotyńska, fizjoterapeutka z Rehasport Clinic – Są to dolegliwości przeciążeniowe. Przeciążeniowe, idące w kierunku… Od przejścia tak naprawdę lędźwiowo-piersiowego najczęściej. Ale też jest nadrabianie ustawienia szyją. Szyja, jeśli jest duży ciężar, ucieka do protrakcji (uraz kręgosłupa – przyp. red.). Czyli w skrócie można powiedzieć, że głowa wyprzedza szyję. Można sobie wyobrazić takiego pieska, z taką skaczącą główką. To jest trochę tak, tylko zróbmy tę główkę ciężką.
O problemie zbyt ciężkich plecaków mówi się od dawna, ale jak do tej pory nikt nie spróbował go rozwiązać. Zmieniają się ministrowie edukacji, a rodzice niestety mają niewielki wpływ na to, jak wiele rzeczy muszą wkładać do swoich plecaków ich dzieci. Jak wskazuje poseł Jakub Kulesza z Partii Wolność Janusza Korwin-Mikkego, prywatnie ojciec rocznego dziecka – Winnych takiego stanu rzeczy jest wielu, ale przede wszystkim należy wskazać na scentralizowany system edukacji. Dobrym rozwiązaniem byłaby tu decentralizacja i zwiększenie autonomii rodziców. Żaden rodzic dbający o dobro swojego dziecka nie pozwoliłby na to, by zmuszać je do dźwigania ciężarów ponad jego siły.
Bardziej zdecentralizowany system edukacji z większą autonomią rodziców przyczyniłby się do tego, że sprawniej wprowadzane byłyby rozwiązania wpływające na zmniejszenie zawartości szkolnych plecaków, takie jak korzystanie z szafek w szkołach czy też e-podręczników. Pozostaje mieć nadzieję, że dożyjemy czasów, w których to rodzice będą decydować o tym, jak wygląda edukacja ich dzieci.
źródło: radiozet.pl