
Protest żółtych kamizelek we Francji przynosi tragiczny bilans, wynikający przede wszystkim z brutalności policji.
Po dwóch miesiącach starć z policja, które trwają w każdą kolejną sobotę bilans wygląda coraz straszniej. Mamy do tej pory 2000 osób rannych, 6000 wszczętych postępowań wobec manifestantów ale także ponad setkę spraw skierowanych przeciw brutalności funkcjonariuszy służb porządkowych.
Kilka osób zginęło też w wypadkach podczas drogowych blokad i pośrednio w czasie manifestacji (np. zgon starszej osoby w wyniku urazów i szoku z powodu wybuchu policyjnego granatu). W mediach społecznościowych pojawiają się szokujące zdjęcia pobitych i rannych uczestników protestów.
Bilan de la répression policière depuis 2 mois contre les #GiletsJaunes : 6000 interpellations, 2000 blessés, des yeux crevés, des mains arrachées, des mâchoires explosées, des jeunes gens défigurés, des français gazés et matraqués.
Petit florilège. pic.twitter.com/i9aqcDhVm4
— Réinformation (@ReinformationRC) January 7, 2019
Jak tymczasem przypomina prawicowy portal francuski Media-Press nie jesteśmy w Korei Północnej, ani w Chinach, ani w boliwariańskiej Republice Wenezueli, kierowanej przez straszliwego Maduro, ani w Imperium Putina , ale w Republice Francuskiej pod rządami Jupitera-Macrona.
Szkoda tylko, że wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans na pytanie polskiej dziennikarki w Brukseli o przestrzeganie praw człowieka we Francji zrobił jedynie zdziwioną minę…