Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” dzięki dzisiejszym rozmowom musi zdecydowanie zmienić swoją nazwę. Nauczyciele odrzucili propozycje MEN i stwierdzili jasno – albo dodatkowa kasa, albo ogólnopolski strajk i całkowita blokada edukacji.
„Od samego rozmawiania pieniędzy nie przybywa. Nie było żadnych propozycji” – powiedział po rozmowach szef ZNP Sławomir Broniarz.
Wczytując się w komunikaty obydwu stron, nie trudno jest odnieść wrażenie, że związkowcom kompletnie nie zależy, na jakiejkolwiek poprawie systemu edukacji w Polsce. Jedynym aspektem, którzy przyświeca rozmowom są dodatkowe pieniądze, które pojawią się na kontach.
Z perspektywy czasu przywykliśmy co prawda do faktu, iż związkom zależy wyłącznie „na kasie”, jednak w tym przypadku sprawa jest na prawdę oburzająca. Nauczyciele, którzy uważają się za elitę narodu i często wzór dla swoich uczniów wysyłają im jasny komunikat – wystarczy krzyczeć, blokować, strajkować, aby wymusić lepsze zarobki.
Co więcej, Sławomir Broniarz głośno przyznaje, że protest, który planują przeprowadzić nauczyciele będzie zbieżny z egzaminami szkolnymi, chociażby maturą. Jeśli wówczas nauczyciele nie pojawiliby się w miejscach pracy, to oznaczałoby kompletni edukacyjny paraliż.
Przypomnijmy, nauczyciele domagają się 1000 zł podwyżki niezależnie od stażu, czy nakładu pracy nauczyciela. W czwartek minister Zalewska podała, że szacunkowe koszty spełnienia postulatu ZNP wyniosą blisko 14,9 miliarda zł.
Obecnie nauczyciel stażysta może liczyć na pensję w wysokości 2538 zł brutto, nauczyciel kontraktowy 2611 zł, mianowany 2965 zł, a dyplomowany 3483 zł.
Źródło: PAP / NCzas.com