Władysław Kosiniak-Kamysz stał się nagle najbardziej pożądanym politykiem w obozie opozycji. Donald Tusk chciałby, żeby został liderem opozycji w wyborach parlamentarnych, a Grzegorz Schetyna chciałby, żeby został kandydatem opozycji w wyborach prezydenckich. W opozycji zaczyna się walka na noże.
Dla obu polityków PO bieżący rok będzie walką o polityczne przetrwanie. Schetyna boi się wyraźnie powrotu Tuska, że ten po powrocie może wygrać prezydenckie wybory i dokonać potem „zamachu stanu” w Platformie, zrzucając Schetynę z funkcji przewodniczącego partii.
Tusk z kolei obawia się, że w przypadku opozycji w wyborach parlamentarnych Schetyna może zostać premierem. W tym wypadku Tuskowi zostałaby polityczna emerytura.
Kosiniak-Kamysz robi o wiele lepsze wrażenie na wyborcach niż Schetyna, a także Tusk. W ostatnim sondażu opublikowanym w „Rzeczpospolitej” lider ludowców nie tylko zajął pierwsze miejsce na liście kandydatów opozycji do funkcji premiera, ale też uzyskał 2,5 raza więcej głosów niż Schetyna.
Sam Schetyna, który z Jarosławem Kaczyńskim walczy o miano polityka, któremu się najmniej ufa, nie ma żadnych szans na zwycięstwo w wyborach prezydenckich, więc woli poprzeć w nich polityka innej partii, byle kandydatem PO nie został znienawidzony przez niego Tusk i żeby ewentualnie zastopować ambicje lidera PSL zostania premierem.
Z drugiej strony po tym, jak Schetyna w bezpardonowy sposób próbował rozbić Nowoczesną, bardzo bliską Platformie partię, nikt z opozycji (Nowoczesna, PSL, SLD, Partia Razem) nie ma zaufania do Schetyny i każdy mówiąc o zjednoczonym froncie antypisowskim, jednocześnie bardzo patrzy liderowi PO na ręce.
Źródło: Onet.pl