Czy Aleksander Łukaszenka kompletnie oszalał? Białoruski prezydent chce iść na otwartą konfrontację z Władimirem Putinem. Polecił urzędnikom opracowanie alternatywnych opcji dostaw ropy naftowej do kraju.
Według białoruskich dziennikarzy polecenie zostało wydane 10 stycznia na specjalnie zwołanym spotkaniu poświęconym rozwojowi kraju w 2019 roku.
„Już dawno postawiłem takie zadanie i trzeba je zrealizować: uruchomić alternatywne dostawy ropy przez porty w państwach bałtyckich. Jeśli Litwini się nie zgadzają, trzeba się dogadać z Łotyszami i zakupić tę ropę” – miał mówić do zgromadzonych Łukaszenka.
Takie stanowisko polityka jest kompletnym zaskoczeniem dla ekspertów. Od kilku tygodni bowiem informowali oni o coraz większej uległości prezydenta Białorusi w stosunku do Władimira Putina. Miała to być ucieczka od ewentualnego odsunięcia go od władzy i aneksji kraju.
Aleksandr Łukaszenka w trakcie spotkania podkreślał również, że tzw. manewr podatkowy zastosowany przez Rosję nie jest groźny dla budżetu Białorusi. Zdaniem przywódcy, mówienie o katastrofie gospodarczej jest zdecydowanie nie na miejscu.
„Dlatego nie trzeba tego traktować jak katastrofy. Jeśli przywództwo Rosji wybierze taką drogę i utratę jedynego sojusznika na kierunku zachodnim, to jest to ich wybór. Nie możemy ich do niczego zmusić” – podkreślił.
Według ekspertów, obecnie straty Białorusi przez nowe prawo Kremla mogą być wyceniane na blisko 10,6 miliarda dolarów. Od stycznia przedstawiciele Mińska kontaktowali się z rosyjskimi politykami, aby przekonać ich do zmiany przepisów, jak dotąd były to działania nieskuteczne.
Rosja uzależnia zmianę cen ropy od zacieśnienia procesów integracyjnych w ramach umowy o Państwie Związkowym Rosji i Białorusi. Mówiąc wprost, taniej stanie się wówczas, gdy Łukaszenka „odda się całkowicie w ręce” Putina.
Źródło: Belta.by / NCzas.com