Ukraina znów prowokuje. Nie odpuszcza Rosji i wysyła okręty na Cieśninę Kerczeńską

A500 «Donbas» i A830 «Korets» w drodze na Morze Azowskie fot. Ministerstwo Obrony Ukrainy
REKLAMA

Ukraina nie odpuści Morza Czernego i nadal pływać będzie przez Cieśninę Kerczeńską, mimo realnego zagrożenia ze strony Rosji – takie stanowisko przedstawił minister Stepan Poltorak.

Zapowiedź ministra wskazuje jednoznacznie, że Ukraina chce iść w stronę otwartego konfliktu z Rosją. Pewnym jest, że zapowiedziane korzystanie z cieśniny oznaczać będzie stałą eskalację napięcia, co w konsekwencji może doprowadzić do kolejnych aktów agresji.

REKLAMA

Będzie i dwudzieste, i setne przepłynięcie. Zawsze. Bo Morze Azowskie jest też Ukraińskie, a Mariupol i Berdiańsk to nasze porty, w których koncentruje się ogromna część naszej gospodarki. Nie zrezygnujemy z naszego prawa do przepływania przez Cieśninę Kerczeńską, gdy tylko potrzebujemy. Mam nadzieję, że nasi zagraniczni partnerzy dadzą radę przekonać Rosję do przestrzegania umów międzynarodowych – przekonywał Poltorak.

Co ważne, minister w trakcie konsekwencji przyznał, że doskonale zdaje sobie z tego sprawę, iż Rosjanie tylko czekają na to, aby ukraińskie wojsko otworzyło do nich ogień.

Ewentualna prowokacja, która stałaby się przyczyną wybuchu konfliktu, nie jest jednak w stanie powstrzymać korzystania z portów i przepływu Cieśniną Kerczeńską.

Myślę, że Rosja chciała, żeby nasi chłopcy otworzyli ogień, by użyć tego jako uzasadnienia agresji na pełną skalę. Już przygotowała dużą ilość sprzętu i żołnierzy na granicy z Ukrainą. Nasi marynarze działali bez użycia przemocy i bez łamania jakichkolwiek międzynarodowych konwencji lub traktatów – mówił Poltorak.

Według doniesień lokalnych mediów, obecnie ukraińskie statki pływają mocno rozproszone i w znacznej odległości od jednostek rosyjskich. To uniemożliwia działania zaczepne i ewentualne próby otwarcia ognia tłumaczonego później jako „obronny”.

Źródło: 112.ua / NCzas.com

REKLAMA