13 stycznia, jak co roku, w wielu miastach odbędzie się 25 finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W niebo miały polecieć sztuczne ognie za kilka milionów, ostatecznie jednak odbędzie pokaz laserowy, który może być bardzo kosztowny.
WOŚP słynie z tego, że jest organizacją charytatywną o jednych z największych kosztów. Oczywiście pomagają szpitalom, ale masę pieniędzy marnują na zupełnie zbędne szopki dookoła zbiórki pieniędzy.
Dzień finału WOŚP to czas imprez, na których występują gwiazdy i innych atrakcji. Pokaz fajerwerków na pewno nie będzie w Warszawie, a organizatorzy namawiają kolejne miasta do pójścia tą drogą.
W tym roku pokaz „Światełko do nieba”, który tradycyjnie odbywa się o 20 będzie miał nietypowy przebieg. Jurek Owsiak zaapelował do miast z całej polski, aby fajerwerki zastąpić pokazami laserowymi.
– O godzinie 20 razem z naszym sponsorem przygotujemy nowe, mam nadzieję, że bardzo emocjonujące, ogniste, ale przyjazne dla wszystkich widowisko – zapowiedział Owsiak.
– W tej jednej chwili prosimy wszystkich, którym bliskie są idee WOŚP, o wysłanie w stronę nieba, czyli w kierunku Dobrych Aniołów, światełka w postaci np. zapalonej zapałki, świeczki, pochodni czy sztucznych ogni – apelują organizatorzy.
Inne zdanie w tej sprawie ma Janusz Korwin-Mikke, którego pies Odi niedawno zadebiutował w telewizji Polsat News. – To jest kwestia tresury. Wytresowanie psa, żeby się nie bał wybuchów, to jest mniej więcej pięć minut ciężkiej pracy – twierdzi prezes Wolności.
– Powiedzmy sobie jasno. Psy na ogół boją się hałasu. I człowiek, który nie przyzwyczai psa do hałasu, to jest sadysta. To jest rodzaj szczepionki. To jest oswajanie psa. Potem jest burza, pies się kuli ze strachu. Trzeba psa oswoić z hałasem – mówił Korwin-Mikke.