Żółte kamizelki w akcji. Uderzyli tam, gdzie zaboli urzędników. W całej Francji zniszczono lub zablokowano ponad 60 proc. fotoradarów

Żółte kamizelki niszczą fotoradary we Francji. Foto: tter
Żółte kamizelki niszczą fotoradary we Francji. Foto: tter
REKLAMA

Żółte kamizelki na masową skalę zaczynają niszczyć, lub zaklejać kamery mierzące prędkość. 60% tych urządzeń już nie działa.

Początkowo ruch żółtych kamizelek był protestem przeciwko podniesieniu podatków paliwowych. Jego uczestnicy noszą właśnie taki odblaskowe kamizelki, które są obowiązkowe w razie zatrzymania się i kłopotów na drodze.

REKLAMA

Żółte kamizelki od 9 tygodni demonstrują co weekend na ulicach francuskich miast, ale tez blokują wiele dróg. Ponadto doprowadzają do tego, że otwarte są bramki wjazdowe na autostradach, więc nie trzeba płacić za nie.

Jak się okazuje niszczą i blokują oni także kamery i radary mierzące prędkość na drogach i ulicach. W całej Francji zniszczono, 3200 takich urządzeń. Niektóre nie działają, bo są zamalowane czarną farbą, lub zaklejone. 300 kamer jest całkowicie zniszczonych. Koszty jednej wraz zamontowaniem to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy euro.

W rozmowie z CNN rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych powiedział, że nie działa już ponad 60% tych urządzeń. Żółte kamizelki protestują przeciwko nowym przepisom drogowym. Na drogach dwukierunkowych z tylko jednym pasem w każdą stronę ograniczono dopuszczalną prędkość do 90 kilometrów na godzinę.

Poprzednio dopuszczalna prędkość wynosiła 100 kilometrów na godzinę. Wprowadzając ograniczenia władze tłumaczyły to względami bezpieczeństwa.

Minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner prowadzi walkę z żółtymi kamizelkami nie tylko pozwalając na brutalne działania policji, ale także w mediach nazywając ich głupcami.

W mediach społecznościowych widziałem głupców niszczących kamery. Tu nie chodzi o pieniądze, ale ludzkie życie – powiedział minister.

Żółte kamizelki zaś uważają, że to tylko sposób, by zdzierać z ludzi pieniądze za mandaty.

REKLAMA