„Nożownika, który ranił prezydenta Adamowicza można było zatrzymać” – mówi nadkomisarz Dariusz Loranty. „Organizacja to była fuszerka”

Dariusz Loranty. Fot. PAP
Dariusz Loranty. Fot. PAP
REKLAMA

– Atak nożownika na prezydenta był do zatrzymania – mówi dla nczas.com nadkomisarz Dariusz Loranty, wykładowca przedmiotu „bezpieczeństwo imprez masowych Wydziału Inżynierii Bezpieczeństwa Cywilnego Szkoły Głównej Służby Pożarniczej.

– Takie imprezy robi się zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych, które sprowadzają możliwość zaistnienia takiej zbrodni do zera. A na tej imprezie był bałagan i galimatias. Po pierwsze zawsze powinno być bardzo silne odgrodzenie sceny od widowni. Tego w Gdańsku nie było. Powinna cały czas trwać segregacja osób z upoważnieniami do wejścia w okolice estrady. Tam można wpuszczać tylko z identyfikatorem. Natomiast na estradę ochrona powinna wpuszczać tylko i wyłącznie osoby wskazane przez kierownika imprezy lub osobę przez niego wyznaczoną. Czyli, powtarzam, na scenę można wpuszczać tylko osoby znane z twarzy. Żadne identyfikatory nie upoważniają do wejścia na scenę, jeśli nie są znane z twarzy organizatorowi. Trzymanie się tej reguły minimalizuje niebezpieczeństwo – dodaje.

REKLAMA

Dariusz Loranty podkreśla, że dawno nie widział na imprezie masowej tak totalnego chaosu.
– Tam nie widać ochrony, za to widać jak na estradę wchodzą różne osoby. Ktoś kogo woła, krzyczy wchodź, wchodź. Potem dochodzi do ataku, którego ochrona w ogóle nie widzi. Orientuje się dopiero po kilku minutach. Karygodne jest, że ochrona się nie zorientowała. Ochrona powinna koncentrować się na tym co dzieje się na scenie. Nie było żadnego ochroniarza na scenie. Dopiero po kilku minutach się pojawili, a człowiek krzyczał. Jakby był chociaż jeden ochroniarz który patrzył na ludzi, to do takiej sytuacji by nie pewnie nie doszło.

Loranty podkreśla, że teraz powstaje kwestia odpowiedzialności za te niedopatrzenia.
– Oczywiście odpowiada organizator oraz organ nadzorujący. W tym przypadku jest nim prezydent Gdańska – kończy.

REKLAMA