
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie żyje. Obrażenia, które odniósł podczas niedzielnego okazały się śmiertelne.
Paweł Adamowicz został zaatakowany na scenie podczas koncertu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku. Napastnik podbiegł do niego i zadał kilka ciosów m.in w okolice serca, wątroby i śledziony.
Adamowicz był reanimowany na miejscu, a potem został przewieziony do szpitala, gdzie przez wiele godzin był operowany.
Z nieoficjalnych informacji wiemy, że podczas operacji był ponownie co najmniej dwukrotnie reanimowany. Jego serce przestawało pracować nawet na 15 minut.
Adamowicza przy życiu podtrzymywała tylko aparatura. Obszerne i wielonarządowe niedotlenieni spowodowało poważne i nieodwracalne uszkodzenia m.in. mózgu.
Rząd wysłał specjalny samolot po żonę Adamowicza, która przebywała poza granicami kraju. Czekano na nią, aby podpisała stosowne dokumenty. Paweł Adamowicz według niepotwierdzonych informacji został odłączony od aparatury już około godz. 13.00.
