Castro – nowa nadzieja Demokratów w wyborach prezydenckich. Jak wystartuje Trump będzie miał ubaw

Julian Castro,. Źródło: npr.org
Julian Castro,. Źródło: npr.org
REKLAMA

Julian Castro były burmistrz San Antonio i sekretarz Departamentu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast w administracji Obamy  oficjalnie ogłosił, że chce ubiegać się prezydenturę Stanów Zjednoczonych. Dla Trumpa może być to ulubiony, łatwy do wyszydzania kandydat Demokratów, bo kiedyś wspierał pieniędzmi jego biznes.

Castro, jest kolejnym po senator Elizabeth Warren kandydatem Demokratów, który oficjalnie ogłosił, że będzie się ubiegał o nominację swej partii w wyborach do Białego Domu.

REKLAMA

Julian z miejsca stał się ulubieńcem mediów i uważany jest za wschodzącą gwiazdę swego ugrupowania. W przeciwieństwie do Warren liczącej sobie 70 lat i całego znacznie starszego partyjnego establishmentu jest młody. A jak ktoś jest młodym Demokratą to w mediach z miejsca postrzegany jest jako nowy Kennedy.

Castro może się jednaki okazać niewygodnym kandydatem dla Demokratów, ale za to „faworyzowanym” przez Trumpa, który zapewne marzy o własnie takich przeciwnikach. A to m.in za sprawą politycznych działań „nowego Kennedyego”, kiedy jeszcze zasiadał w Radzie Miejskiej San Antonio.

W 2002 roku Castro bardzo zabiegał o to, by w tym mieście odbył się organizowany przez Trumpa konkurs piękności. Tak bardzo mu się ten pomysł spodobał, że przeforsował nawet w Radzie, by miasto przekazało Trumpowi 600 tysięcy dolarów na zorganizowanie widowiska. Miasto udostępniło wtedy setki darmowych pokoi, kilkanaście limuzyn, busy, ochronę, ale także dostarczało ciasteczka, bajgle świeże owoce, popcorn, precle, orzeszki, snacki, rodzynki etc. San Antonio pokonało wtedy konkurencję innych miast.

Jak się okazało całkiem niepotrzebnie. Miasto straciło bowiem tylko na tym interesie. Radni i Castro liczyli na wielką promocję miasta w mediach, na rezerwacje w hotelach, restauracjach, dobrym biznesie dla taksówkarzy, firm wynajmujących limuzyny etc.

– Umowa na Konkurs Piękności oparta była o założenia, że miasto dostanie reklamę wartą co najmniej 2 miliony dolarów wartej reklamy – mówił Castro w 2003 roku w rozmowie z Express-News. – Ale nie zrobiliśmy analizy ile pokoi hotelowych zostanie wynajętych, ilu gości przybędzie do miasta i ile wydadzą w nim pieniędzy – żalił się Castro.

Trump już w czasie kampanii w 2016 roku uwielbiał szydzić z kontrkandydatów i opowiadać jakie z nimi robił interesy. O Demokratach mówił, że przychodzili do niego „żebrać” o pieniądze. W zamian za wpłatę jak mówił wymusił nawet na Clintonach, by przyszli na jego wesele.

Dałem, to nie miała wyboru, musiała przyjść – opowiadał na wiecach.

Jeśli Castro otrzyma nominację Trump zapewne z lubością będzie opowiadał o zapisach zawartej dzięki Demokracie umowie. „Ze względu na napięte terminy to ważne, by snacki były odżywczo zrównoważone i by dostępna była woda niegazowana, czyste soki, napoje, herbata i mleko” – zapisano w jednym z punktów umowy, która kosztowała podatników San Antonio mnóstwo pieniędzy i okazała się tak korzystna dla Trumpa.

REKLAMA