Kierownik sceny WOŚP w Gdańsku Adam Ilczyszyn opowiada o ataku na prezydenta Pawła Adamowicza. „Usłyszałem, że prezydent źle się poczuł” – relacjonuje.
„Kątem oka spojrzałem, że gość jest pacyfikowany na scenie (…). Jak na nią wszedłem, usłyszałem, że prezydent źle się poczuł” – mówi Adam Ilczyszyn gazecie „Dziennik Bałtycki”.
„Zobaczyłem go siedzącego na podeście gitarowym. Objąłem go ręką, spytałem czy coś się stało. Wyglądał jakby cukier mu spadł, jakby mdlał” – dodał.
Przypomnijmy, że do ataku doszło podczas odliczania „Światełka do nieba” – radosne okrzyki, wrzawa i masa ludzi na scenie sprawiło, że prezydent w chwilę po ataku był sam. Wszyscy skierowani byli w stronę tłumu i nieba.
„On zdążył spojrzeć na mnie i zaczął się osuwać. Zacząłem go masować kostkami po mostku, żeby zobaczyć czy jest reakcja, ale tej nie było. W tym momencie przybiegła sanitariuszka, zaczęliśmy go układać w pozycji bezpiecznej. Ktoś wtedy krzyknął, że został dźgnięty nożem – ja w ogóle tego nie widziałem” – stwierdził na łamach „Dziennika Bałtyckiego”.
„Sytuacja bardzo dziwna, bo sporo krążyłem wokół sceny i teren zdawał się bezpieczny” – mówi.
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zmarł w szpitalu w poniedziałek po południu. W niedzielę wieczorem zaatakował go nożem 27-letni Stefan W., który podczas finału WOŚP w Gdańsku wtargnął na scenę. Prezydent Adamowicz miał 53 lata.
Źródło: Dziennik Bałtycki /PAP