
Polityk niemieckich Zielonych Markus Ganserer jest posłem lokalnego parlamentu Bawarii. Ten transseksualista zmienił się na dziś w Tessę, ale mandat zachował.
Deputowany-transseksualista w tym konserwatywnym i katolickim regionie Niemiec wzbudził duże zdziwienie, ale w końcu „katolicka” Polska już dawno, dawno temu wybrała sobie do parlamentu krajowego Annę Grodzką, więc Bawarczycy nam nie zaimponują.
Markus Ganserer w nowej odsłonie pojawił się kilka tygodni temu. Polityk „Zielonych” zadeklarował na Twitterze, że „Życie jako Markus Ganserer nie było takie złe. Ale teraz jestem Tessą Ganserer i będę tak żyć do końca życia.” Na swoim koncie dodał także, że „jest kobietą w każdym calu swojego ciała”. Fotografia zdaje się jednak mówić coś innego.
Markus Ganserer jest pierwszym transseksualistą w niemieckiej polityce. Ilse Aigner, przewodnicząca Parlamentu Bawarii z prawicowej niegdyś CSU, udzieliła mu oficjalnie wsparcia stwierdzając, że skoro „Nasz kolega staje się koleżanką, to nie powinno to stanowić problem w tym budynku i powinien cieszyć się szacunkiem”.
Markus (Tessa) Ganserer jest ojcem (obecnie matką?) dwójki dzieci. Swoje skłonności miał odkryć już 10 lat temu. Uznanie zmiany jego płci i wymiana dokumentów miała miejsce w listopadzie 2018 r. Na pierwszym tegorocznym posiedzeniu parlamentu Bawarii wystąpił już ze zmienionym statusem nie jako „poseł”, ale jako „posłanka”.
„Postęp” czyni w Niemczech błyskawiczne postępy i z tej okazji warto przypomnieć, że zaledwie miesiąc temu w tym kraju wprowadzono do oficjalnych dokumentów administracyjnych trzecią płeć. Poza kobietami i mężczyznami pojawili się jeszcze „różnorodni”.