To dlatego Stefan W. zabił prezydenta Adamowicza? Sądowy psychiatra przeanalizował zachowanie nożownika z Gdańska

Stefan W. na scenie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, tuż po zabójczym ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Foto: yt
Stefan W. na scenie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, tuż po zabójczym ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Foto: yt
REKLAMA

„Prezydent został potraktowany jako symbol władzy. Z Platformą Obywatelską w tle. To świadome lub podświadome wzorowanie się na aktach terrorystycznych, które właśnie w ten sposób są motywowane” – mówi dr Jerzy Pobocha, psychiatra, biegły sądowy, który blisko 30 lat pracował w areszcie śledczym. Dziennikarze poprosili go o analizę zachowania Stefana W., zabójcy Pawła Adamowicza.

Zdaniem eksperta, podstawowym aspektem, który determinował atak na prezydenta Gdańska był fakt, iż była to wówczas najważniejsza osoba znajdująca się na scenie.

REKLAMA

Prawdopodobnie, gdyby obok Pawła Adamowicza stał poseł lub minister, to właśnie on zostałby zaatakowany nożem. Jednocześnie jednak psychiatra podkreślił, że zachowania zamachowca nigdy nie da się wytłumaczyć w pełni racjonalnie.

„Jeśli ktoś po dokonaniu takiego czynu się śmieje, to jest objaw, który występuje w schizofrenii. Nazywa się to paratymia. Emocje tej osoby są zupełnie obok jej zachowania, obok tego, co się stało. Ten przykład można pokazywać studentom jako klasykę zaburzeń psychicznych” – tłumaczy.

Dr Pobocha twierdzi również, że napastnik prawdopodobnie nie miał żadnego bezpośredniego urazu do prezydenta Adamowicza. Atak był przeprowadzony na „polityka PO”, postać bardzo ogólną, a nie konkretnego człowieka. Stefan W. w swoim zamiarze miał zabić po prostu przedstawiciela władzy, która wsadziła go do więzienia.

„Prezydent został potraktowany jako symbol władzy. Z Platformą Obywatelską w tle. To świadome lub podświadome wzorowanie się na aktach terrorystycznych, które właśnie w ten sposób są motywowane. A w podświadomości osób chorych psychicznie gdzieś to się zasadza i daje właśnie takie efekty” – podkreślił ekspert.

W rozmowie pojawiło się jeszcze jedno pytanie, tym razem dotyczące substancji psychoaktywnych. Psychiatra stwierdził jednoznacznie, że w zachowaniu zamachowca nie widzi żadnych oznak działania narkotyków.

„Nie był agresywny, mógł pokaleczyć wszystkie osoby, których wokół było bardzo dużo. Śmiał się” – podsumował dr Jerzy Pobocha.

Źródło: Fakt.pl / NCzas.com

REKLAMA