„Liczyliśmy jeszcze na cud, ale Pan Bóg nas nie wysłuchał, były inne plany” – mówił abp Sławoj Leszek Głódź wspominając noc z niedzieli na poniedziałek, gdy do szpitala trafił Paweł Adamowicz.
Operacja prezydenta Pawła Adamowicza rozpoczęła się około godziny 21 w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym. Kilka minut później pojawili się tam znajomi i przyjaciele polityka.
Chwilę po zakończeniu blisko 5 godzinnej walki o życie, dokonano ostatniego namaszczenia. Wykonał je ks. prałat Ireneusz Bradtke, jednak nie był on jedynym duchownym w obiekcie.
Przy Pawle Adamowiczu był także abp Sławoj Leszek Głódź, który tak oto wspominał czas spędzony w szpitalu.
„Byłem na OIOM-ie, czekałem na wieści od lekarzy. Odczuwałem potrzebę bliskości, tym bardziej, że prezydent też odwiedził mnie w szpitalu, gdy byłem chory. Znaliśmy się od lat” – mówił.
„Pamiętajmy, że stracił świadomość w momencie zamachu. Serce już praktycznie nie pracowało. Został namaszczony i rozgrzeszony. Pobłogosławiłem go, pomodliliśmy się przy jego łóżku i tak go pożegnaliśmy” – dodał.
Źródło: SE.pl / NCzas.com