Powrót armii poborowych. W Europie zaczyna brakować żołnierzy

niemieccy żołnierz/Fot. Staff Sgt. David Bruce, CC BY 2.0, Flickr
Niemieccy żołnierz/Fot. Staff Sgt. David Bruce, CC BY 2.0, Flickr
REKLAMA

Szwecja od lata 2018 wróciła do obowiązku powszechnej, choć selektywnej służby wojskowej. W czerwcu tego roku w podobnym kierunku pójdzie Francja.

Zmiana modelu w Szwecji ma związek z obawami przed Rosją i polityką tego kraju. Warto przypomnieć, że taką służbę zlikwidowano w 2010 r. W armii szwedzkiej brakowało ok. 4 tys. żołnierzy. Teraz te braki uzupełniono. Okazuje się, że dość powszechny trend odchodzenia od poboru, powoli zamiera.

REKLAMA

We Francji wojsko na liczbę ochotników specjalnie nie narzeka. Powszechny pobór zlikwidował jeszcze prezydent Jacques Chirac. Paradoksalnie przywrócenie służby wymusili tam… emigranci. Służba okazuje się przede ważnym czynnikiem integracji, ma socjalizować i uczyć obowiązku.

W Szwecji 90 tys. dziewcząt i chłopców wypełniło internetowy formularz z określeniem stanu zdrowia i stosunku do armii. 6 tys. z nich zostało wybranych do serii testów fizycznych i psychologicznych. Ostatecznie wybrano 4 tys. kandydatów na żołnierzy. Służba trwa 9 miesięcy. Mogą liczyć na stały dostęp do wifi, otrzymują równowartość 400 euro żołdu, mają w programie wycieczki i zwrot kosztów podróży. Docelowo co roku ma trafiać do armii 5 tys. poborowych od roku 2020.

Warto dodać, że jeszcze przed Szwedami taką służbę przywrócili także Litwini (zniesiono ją w 2008). Tutaj motywacje były podobne – zagrożenie ze strony Rosji. Zapowiada się nowy trend?

REKLAMA