Wenezuelska opozycja szykuje się do przejęcia władzy! Dojdzie do wojny domowej?

Prezydent Wenezueli, Nicolas Maduro/Fot. PAP/EPA
Prezydent Wenezueli, Nicolas Maduro/Fot. PAP/EPA
REKLAMA

Przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Wenezueli, Juan Guaido, zapowiedział powstanie rządu tymczasowego. Dojdzie do wojny domowej i międzynarodowej interwencji?

Stojący na czele wenezuelskiej opozycji Juan Guaido ogłosił dziś, że rząd tymczasowy zostanie powołany 23 stycznia. Wcześniej zapowiedział, że tego dnia odbędzie się wielka antyrządowa demonstracja, na której Wenezuelczycy będą domagali się przywrócenia demokracji.

REKLAMA

W ubiegły piątek Juan Guaido wezwał do odsunięcia od rządów prezydenta Nicolasa Maduro i oświadczył, że jest gotów tymczasowo przejąć władzę w Wenezueli i rozpisać nowe wybory prezydenckie. Guaido nazwał Maduro uzurpatorem i zwrócił się do wenezuelskiej armii z apelem aby nie uznawała go za legalnie wybranego prezydenta.

Opozycja zaproponowała później zachęty prawne, w tym amnestię, dla tych, którzy według opozycji łamali prawo. Są skierowane do oficerów wenezuelskiej armii, którzy będą sprzeciwiali się prezydentowi Maduro.

Zaprzysiężony na drugą kadencję prezydencką Nicolas Maduro znalazł się w kompletnej izolacji. Organizacja Państw Amerykańskich nie uznaje jego władzy, i wzywa do ponownych wyborów. W podobnym tonie wypowiedziały się Unia Europejska i Stany Zjednoczone.

USA wprowadziły już szereg sankcji na Wenezuelę. Coraz głośniej mówi się o objęciu nimi dostaw ropy do USA. Wczoraj rozmowę z Juanem Guaido przeprowadził wiceprezydent USA, Mike Pence.

Rzecznik Departamntu Stanu, Robert Palladino, w wydanym w sobotę oświadczeniu napisał, że „Obywatele Wenezueli zasługują na życie w wolnym i demokratycznym państwie prawa. Nadszedł czas, by zacząć uporządkowaną zmianę w kierunku powstania nowego rządu”.

Przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Wenezueli, Juan Guaido, został już uznany za legalnego prezydenta przez część krajów, między innymi Argentynę i sąsiadującą z Wenezuelą Brazylię. Prezydent Jair Bolsonaro, powiedział wczoraj, że jego rząd zrobi wszystko co możliwe by przywrócić demokrację w Wenezueli, a jej obywatele mogli żyć w wolnym kraju. W Brazylii przebywa wielu wenezuelskich dysydentów mających dobre relacje z Bolsonaro.

Od wielu miesięcy spekuluje się o potencjalnej interwencji w Wenezueli. Wzięłaby w niej udział Brazylia, a także armia sąsiadującej w Wenezuelą Kolumbii, która oskarża Maduro o wspieranie działającej na jej terenie partyzantów z Ejército de Liberación Nacional (ELN). Operacja militarna odbyłaby się prawdopodobnie ze wsparciem ze strony wojsk amerykańskich. Mało prawdopodobne by wzięłyby one w walkach lądowych na większą skalę. Można raczej spodziewać się udziału amerykańskiego lotnictwa i marynarki wojennej.

Gdyby doszło do takiej międzynarodowej interwencji może ona wywołać poważne napięcia w skali światowej. Wszystko za sprawą Rosji i Chin. Oba kraje zainwestowały miliardy USD w wenezuelski przemysł naftowy i wydobycia złota, a także finansują rządy Maduro pożyczając mu pieniądze pod zastaw wenezuelskich aktywów. W przypadku gdyby został on odsunięty od władzy szanse na odzyskanie pieniędzy drastycznie by stopniały, rosyjskie i chińskie firmy zostałyby wyrzucone z intratnych biznesów.

Dodatkowo Rosja rozpoczęła rozmowy z Wenezuelą na temat udostępnienia bazy lotniczej na wyspie Orchilla na Morzu Karaibskim, czyli bardzo blisko USA. W grudniu z wizytą w Wenezueli pojawiły się bombowce strategiczne Tu-160. Rosyjski wiceminister spraw zagranicznych, Siergiej Riabkow, ostrzegł, że jakakolwiek interwencja militarna w Wenezueli będzie miała katastrofalne skutki dla regionu.

REKLAMA