W szponach bezmyślnego i pazernego państwa. Przepisy i podatki wykończą polski przemysł spirytusowy

Alkohol. Foto: PAP
Mocne trunki - zdjęcie ilustracyjne. /Foto: PAP
REKLAMA

Swoją polityką podatkową państwo niszczy polski przemysł spirytusowy. Tymczasem utrzymanie konkurencyjności tego przemysłu jest istotne dla zachowania wysokich wpływów podatkowych do budżetu, dochodów eksportowych oraz gwarantem dziesiątek tysięcy miejsc pracy dla Polaków.

Takie są główne wniosek płynące z raportu WEI „Przemysł spirytusowy w Polsce. Potrzebny gospodarce, mocno wpisany w naszą kulturę i historię”.

REKLAMA

W 2016 roku wartość polskiego eksportu napojów spirytusowych wyniosła aż 176 mln euro. Z akcyzy, regularnie od kilku lat trafia do budżetu ponad 7 mld zł. Wysokie zyski płyną też z z innych podatków. Z VAT-u to 4,4 mld zł, a wpływy z tytułu PIT, CIT, opłat pracy (podatki, ZUS) oraz zezwoleń na obrót sięgają około 1,3 mld zł. Łącznie daje to ponad 13 mld złotych.

Dodatkowo około 100 tys.miejsc pracy związanych jest pośrednio z przemysłem spirytusowym mającym duże znaczenie m.in. dla rynku zbóż, sektora maszyn rolniczych i nawozowego. Firmy kooperujące z przemysłem spirytusowym tworzą miejsca pracy poza głównymi ośrodkami miejskimi, często w regionach narażonych na duże bezrobocie.

Branża spirytusowa ma ogromne znaczenie dla promocji Polski za granicą. Polska wódka jest jedyną polką marką globalną, rozpoznawaną na każdym z kontynentów.

Niestety eksport naszych wyrobów spirytusowych napotyka na rosnące utrudnienia i bariery protekcjonistyczne w świecie nie tylko na rynkach w Azji czy Ameryce, ale nawet na wspólnym rynku w Unii Europejskiej, czyli u głównego odbiorcy polskich wódek.

Jedyny element dowolności, który państwa posiadają, to polityka podatkowa – możliwość podnoszenia podatku ponad minimum przyjęte w Unii.

W każdym z napojów alkoholowych znajduje się ta sama substancja psychoaktywna, a nieodpowiedzialne spożywanie każdego z rodzajów alkoholu, może nieść negatywne skutki. Z nie wiadomo jakich przyczyn w sposób szczególnie restrykcyjny traktowane są wyroby spirytusowe, choć odpowiadają one tylko za jedną trzecią konsumpcji w naszym kraju.

Wyrazem tego był wzrost podatku wyłącznie dla tej grupy produktów od 1 stycznia 2014 r. aż o 15 procent. Doprowadziło to do ograniczenia inwestycji w branży, a także spowodowało radykalny spadek dochodów budżetu z tytułu podatku akcyzowego za wyroby spirytusowe.

Nowe obciążenia podatkowe sprawiły, że branża dopiero w 2016 r. wróciła do poziomu sprzed 2014 r. Warsaw Enterprise Institute postuluje stosowanie i egzekwowanie czytelnych zasad polityki podatkowej, które nie będą stanowiły dodatkowej bariery w konkurencji polskich firm spirytusowych w świecie.

Tam, gdzie przepisy unijne na to pozwalają, WEI rekomenduje, by polskie prawo akcyzowe ograniczało się do pułapów i stawek nieprzekraczających minimum unijnego.

Tymczasem w Polsce do dzisiaj funkcjonuje stereotyp wódki i alkoholu, utrwalany od czasu PRL. Ten schemat trudno wykorzenić z publicznej świadomości, przy czym napoje spirytusowe to dziś zaledwie niecałe 5 proc. całego spożywanego alkoholu.

WEI wskazuje, że w związku z wprowadzeniem administracyjnych ograniczeń w handlu alkoholem niezbędne będzie także przyjęcie korekty w polityce podatkowej miasta (podatek od nieruchomości) wobec kupców. Wchodzi tutaj w grę m.in. obniżenie stawek za wynajem lokali.

To bowiem właściciele małych sklepów częściowo tracą możliwość zarobkowania w wyniku wejścia w życie nowych przepisów, a z kolei miasta dzięki udzielaniu pozwoleń na handel alkoholem zyskują dodatkowe dochody. W 2017 r. Warszawa zarobiła 52 mln zł, a Kraków 22,5 mln zł. Z kolei udział wyrobów alkoholowych w 2016 r. w sprzedaży sklepów sięgnął 11 proc.

WEI zwraca także uwagę, że nowe przepisy ograniczające możliwości sprzedaży alkoholu mogą zwiększyć podaż alkoholu z nielegalnych źródeł, co dodatkowo może ograniczyć wpływy budżetowe, a co jeszcze ważniejsze, stanowi bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi.

Źródło: WEI

REKLAMA