Tomasz Lis swoimi wpisami w mediach społecznościowych pokazuje, że całkowicie się pogubił. Jednego dnia zapowiada, że będzie głośno krzyczał, drugiego apeluje o 100 dni pokoju. Które oblicze dziennikarza jest prawdziwe?
Śmierć prezydenta Adamowicza spowodowała cały wysyp komentarzy i deklaracji ze strony różnego rodzaju autorytetów lub ludzi, którzy się za takich uważają.
Jednym z nich jest redaktor Tomasz Lis, uchodzący za guru totalnej opozycji. W ostatnich dniach znacznie wzrosła jego aktywność w mediach społecznościowych. Powodem była oczywiście tragiczna śmierć Pawła Adamowicza. Problemem jest jednak to, że jednego dnia mówi co innego, a drugiego jego myśli biegną w zupełnie innym kierunku.
Tomasz Lis zapowiedział wczoraj rachunek sumienia. Myliby się jednak ktoś, kto sądzi, że była to deklaracja osądzenia własnych czynów w kontekście toczącej się bezpardonowej wojny między opozycją i PiS. Wręcz przeciwnie, naczelny „Newsweeka” ocenił, że „za mało krzyczał” i „za mało protestował”. Poprosił swych wyznawców o wybaczenie i obiecał poprawę. W sposób jednoznaczny sugerowało to, iż walka z PiSem toczona przez Tomasza Lisa dopiero teraz nabierze rumieńców.
Rachunek sumienia należy zaczynać od siebie. To zaczynam. Za mało krzyczałem, gdy państwowa machina nienawiści i kłamstwa niszczyła najlepszych Polaków. Za słabo protestowałem, gdy ich – na oczach Polski – kopano, lżono i poniewierano. Proszę o wybaczenie. Obiecuję poprawę.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 20 stycznia 2019
tymczasem dziś pojawił się kolejny wpis, dowodzący, iż w postawie redaktora nastąpił zwrot o 180 stopni. Tomasz Lis tym razem apeluje do wszystkich o 100 dni pokoju!
Tydzień temu zmarł Paweł Adamowicz. Może wszyscy powinniśmy uczcić jego pamięć dając Polsce 100 DNI POKOJU. Nie ciszy, nie braku sporów, ale szacunku dla siebie i powściągliwości w słowach. 100 dni od dziś, czyli do końca kwietnia, 26 dni przed wyborami europejskimi.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 21 stycznia 2019
Trudno ocenić co wpłynęło na tę błyskawiczną zmianę poglądów. Sugeruje to jednak, iż redaktor Lis znalazł się na emocjonalnej huśtawce. Podatność na tego typu wahania, jasno pokazuje, że jego kondycja psychiczna nie jest najlepsza. Taki stan jednej z liczących się postaci mającej wpływ na elektorat opozycyjny, nie wróży najlepiej dla publicznej debaty w nadchodzących miesiącach.