Pierwsze ustalenia kontroli w agencji ochrony „Tajfun”, która obsługiwała 27. Finał WOŚP w Gdańsku są szokujące. Zlecone przez szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego postępowanie ujawniło, że prawie połowa z 41 ochroniarzy, którzy zabezpieczali „Światełko do nieba” nie miała ukończonych 18 lat. O sprawie informuje portal wPolityce.pl.
– To były dzieciaki – powiedział wysoki urzędnik MSWiA.
Mimo że prawo zabrania zatrudniania osób niepełnoletnich w roli ochroniarzy, to w aktach firmy znajdują się kopie legitymacji szkolnych i zgody rodziców na pracę dzieci w tym charakterze. W okresie objętym kontrolą „Tajfun” zatrudniał w sumie ponad 100 nieletnich.
– Byli uczniami szkoły ochroniarskiej prowadzonej przez członka rodziny zatrzymanego szefa ochrony – usłyszeli dziennikarze wPolityce.pl.
W innych aspektach kontrola nie wypadła wcale lepiej. Ochroniarze używali prywatnego sprzętu, takiego jak choćby… paralizatory.
Głównym zleceniodawcą firmy „Tajfun” było Miasto Gdańsk i podległa mu spółka Międzynarodowe Targi Gdańskie. Agencja ochrony obsługiwała – także z udziałem nieletnich – większość ważnych wydarzeń w Gdańsku: Jarmark Dominikański, Jarmark Bożonarodzeniowy, ochraniała również Park Oliwski, czy zajmowała się obsługą parkomatów.
Większość z umów zawartych między „Tajfunem” a Gdańskiem nadal obowiązuje. MSWiA zapowiedziało, że ze względu na powyższe nieprawidłowości spółka straci koncesje na wykonywanie usług ochroniarskich.
Podczas ochranianego przez „Tajfun” „Światełka do nieba” 27. Finału WOŚP w Gdańsku na scenę wtargnął 27-letni Stefan W. i zadał nożem śmiertelne ciosy prezydentowi miasta Pawłowi Adamowiczowi. Za ten czyn grozi mu nawet dożywocie.
Źródło: wPolityce.pl