
We Francji obowiązuje prawo, które pozwala karać klientów prostytutek. Wcześniej karano same „córy Koryntu”, ale feministki uznały to za ich podwójną stygmatyzację. Prawo zmieniono, ale w praktyce jest często martwe. Teraz nad odwołaniem wprowadzonych w 2016 roku przepisów pochyliła się nawet Rada Konstytucyjna.
Po dwóch latach od penalizacji „kupowania aktów seksualnych”, ustawa poddawana jest ocenie Rady Konstytucyjnej. Kilka organizacji wniosło o uchylenie tych przepisów jako niezgodnych z ideami „wolnej przedsiębiorczości”, a także „ograniczających popyt” na tego typu usługi.
W sprawie depenalizacji przeprowadzono też sondaż zamówiony jednak przez przeciwników zmian, czyli Koalicję Zniesienia Prostytucji. W wynikach pojawia się wyraźna różnica zdań, zwłaszcza pomiędzy kobietami i mężczyznami. Według sondażu przeprowadzonego przez Ipsos 78% respondentów uważa ustawę o karaniu klientów prostytutek za „rzecz dobrą”. Badanie pokazuje jednak różnicę między kobietami i mężczyznami w postrzeganiu prostytucji. Jest to zjawisko „przemocy” tylko dla 66% mężczyzn i aż dla 81% kobiet.
Jeśli chodzi o kwestię konstytucyjności i ograniczanie zasad wolnej przedsiębiorczości to jedna czwarta respondentów (24%) w ogóle nie podziela takiego stawiania sprawy i sprzeciwia się wyraźne depenalizacji klientów. Prawie połowa (47%) natomiast „rozumie argumenty” przeciwników, ale też uważa, że „nie usprawiedliwiają” one uchylenia prawa. W sumie 71% okazuje się być przeciw także w aspekcie prostytucji jako biznesu. Tu warto dodać, że wśród różnych pomysłów partii prezydenckiej LREM był postulat legalizacji domów publicznych. Chyba jednak teraz o tym zapomną.