
Ekspert ekonomiczny Tomasz Cukiernik alarmuje, że „przeciętny pracownik zarabiający średnią krajową więcej łoży na państwo niż zostaje dla niego”. Wniosek ten nasuwa się po analizie obciążeń nałożonych na Polaków – oczywiście w imię równania szans i dowalania „wstrętnym burżujom”. W ciągu sekundy państwowa administracja na wydatki publiczne wydaje prawie 29 tys. złotych.
– W 2019 roku organy państwa polskiego wydają nasze pieniądze w oszałamiającym tempie 28 899 zł na sekundę, 1 733 957 zł na minutę, 104 037 409 zł na godzinę i 2 496 897 808 zł dziennie. Warto porównać te dane do sytuacji sprzed 10 lat – pisze we wsensie.pl prawnik i ekonomista Tomasz Cukiernik
– W 2009 roku było to odpowiednio 18 664 zł na sekundę, 1 119 863 zł na minutę, 67 191 781 zł na godzinę i 1 612 602 740 zł dziennie. Oznacza to, że teraz wydatki publiczne są wyższe o niemal 55 proc., mimo że zgodnie z kalkulatorem inflacji, dostępnym na stronach Ministerstwa Finansów, w tym okresie inflacja wyniosła w Polsce znacznie mniej, bo 18,7 proc., a do tego, z powodu emigracji, zmniejszyła się populacja naszego kraju, więc wydatki siłą rzeczy powinny być niższe – dodaje Cukiernik.
Zaznacza również, że „w 2019 roku dochody budżetu państwa zaplanowano na 387,7 mld zł, a wydatki budżetu na 416,2 mld zł. Deficyt jest na poziomie 28,5 mld zł”.
– Niestety, budżet państwa to mniej niż połowa wydatków publicznych (budżet nie obejmuje m.in. wydatków FUS – 245,3 mld zł, NFZ – 88,7 mld zł, budżetu środków europejskich – 85,3 mld zł czy samorządów terytorialnych). Zgodnie z uzasadnieniem do projektu ustawy budżetowej na 2019 rok wydatki publiczne wyniosą łącznie 911,4 mld zł (40,9 proc. PKB). Planowany deficyt sektora finansów publicznych w 2019 roku wyniesie 41,4 mld zł, tj. 1,9 proc. PKB – zaznacza.
Tomasz Cukiernik przypomina też, że „ktoś musi te pieniądze najpierw wypracować, żeby potem państwo mogło je skonfiskować i następnie wydawać”. I „nie jest to jakaś mityczna postać z odległej galaktyki, tylko jesteśmy to my wszyscy, ciężko pracujący Polacy”.
– Przyjmując, że jest nas obecnie ok. 36 mln, oznacza to, że w 2019 roku przeciętny Polak, włączając w to niemowlaków, bezrobotnych i emerytów, będzie płacił podatki, opłaty i różnego typu składki dla państwa w wysokości około 25,3 tys. zł (w 2009 roku było to 15,4 tys. zł), czyli 2110 zł (w 2009 roku – około 1300 zł) miesięcznie – zauważa Cukiernik.
– Jeszcze gorzej wyglądają te statystyki, jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie liczbę Polaków aktywnych zawodowo […]. Wtedy na Polaka pracującego w 2019 roku przypada do zapłacenia ok. 53,6 tys. zł (w 2009 roku – 35,4 tys. zł), czyli 4467 zł (w 2009 roku – 2950 zł) miesięcznie – podkreśla ekspert.
– Nie można mówić o jakiejkolwiek wolności, także gospodarczej, kiedy państwo zabiera 57 proc. wypracowanego dobrobytu! Im wydatki wyższe, tym mniejsza wolność – stwierdza stanowczo Tomasz Cukiernik.
Ekspert przypomina również, że „cały czas szybko rośnie też zadłużenie publiczne”.
Źródło: wsensie.pl