Samozaoranie antyklerykałów. „Wyborcza” ujawnia dramat dziennikarki. Nienawidzi Kościoła, bo nie umie postawić się matce

Dziecko z Biblią/fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
Dziecko z Biblią/fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
REKLAMA

„Wyborcza” chciała chyba ukazać wizję świata, gdzie oświeceni, wspaniali ludzie są uciemiężani przez Kościół, podczas gdy wyszła farsa ukazująca życiowych frustratów, którzy swoje słabości charakteru wyładowują na katolikach.

W tekście „Posyłają dzieci na religię, choć sami odeszli od Kościoła. Dlaczego?” na portalu wyborcza.pl czytamy, że 32-letnią Annę, która jest dziennikarką najbardziej frustruje to, że „nie umiem postawić się swojej matce i zdecydować: moje dziecko nie będzie chodziło na religię”.

REKLAMA

Anna pochodzi z Mińska Mazowieckiego. Jej dziadek był kościelnym i miał siostrę zakonnicę. Ojciec i wujek pomagali grabarzowi a chrzestny jest księdzem. W dalszej rodzinie również jest ksiądz.

To była pobożność w ludowym stylu. Klepanie różańców, zdrowasiek. Czy mnie to raziło? Tak, choć był moment, że sama w tym uczestniczyłam – mówi.

Po liceum wyjechała do Warszawy. Zamieszkała z chłopakiem bez ślubu i nie chodziła do kościoła na Msze święte. Gdy przyjeżdżała do domu, udawała pobożna córkę przed matką. Po pewnym czasie wzięła ślub, urodziła dziecko i wzięła rozwód.

Dla mojej mamy to była straszna tragedia. Chciała wzywać egzorcystę – twierdzi Anna.

Ostatecznie wyszło, że jej dziecko zaczęło chodzić na lekcje religii. Sama nawet przyznaje, że samo chciało.

Nic mnie tak nie denerwuje jak to, że nie umiem postawić się swojej matce ani przekonać siebie i zdecydować: moje dziecko nie będzie chodziło na religię – mówi Anna.

I oto cała tajemnica mody na „oświeconych” i „racjonalnych” ateistów w wrogich duchowieństwu w mediach i polityce.

Życiowe przegrywy, które nie potrafiły postawić się rodzicom postanawiają teraz bez kontaktu z potencjalnymi odbiorcami – na łamach gazet i Internetu – wymyślać bajki o „masowej pedofilii”, „katobiznesie” i zwalać winę za całe zło tego świata na Kościół, by rozładować swoje frustracje z młodości.

Źródło: wyborcza.pl/nczas.com

REKLAMA