Czy za polityczną reprezentacją „żółtych kamizelek” stoi sam Macron? Fakty wskazują, że jego partia skorzystałaby najwięcej

Emmanuel Macron obok mężczyzny w żółtej kamizelce. Foto: PAP/EPA
Emmanuel Macron obok mężczyzny w żółtej kamizelce. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

W ub. tygodniu pojawiła się informacja o wystawieniu we Francji w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego osobnej listy kandydatów ruchu „żółtych kamizelek”. Informacja ta wzbudziła wiele kontrowersji, także w szeregach samego ruchu, a duża część działaczy nie jest przekonana do takiego kroku.

Na razie mówi się o liście 79 nazwisk. Ruch „żółtych kamizelek” jest mocno zróżnicowany politycznie, niemal od prawa do lewa. Kandydatów z tej listy można by nazwać jednak „umiarkowanymi”. Pewne wątpliwości wzbudzają też niektóre nazwiska.

REKLAMA

Jednym z kandydatów jest np. działacz… partii prezydenckiej LREM. Pan Marc Droyet paradował w koszulce z napisem „Macron na prezydenta”, wręczał kwiatki panie Brigitte Macron, a nawet kandydował, choć bez powodzenia, z list LREM. Teraz stał się działaczem… „żółtych kamizelek”.

Także jedna z liderek tego odłamu pani Ingrid Levavasseur, pracująca jako opiekunka chorych, pomimo wielokrotnych deklaracji, że polityka i kariera jej nie interesuje, wydaje się mieć mocne „parcie na szkło” i była np. o krok od podjęcia pracy w jednej ze stacji TV.

Inicjatywa wystawienia listy została dobrze przyjęta przez rzecznika rządu i polityków związanych z prezydentem. Nic dziwnego, bowiem według sondaży taka lista wyborcza znalazłaby się na trzecim miejscu, za prezydenckim ugrupowaniem Republiko Naprzód! (LREM) i Zjednoczeniem Narodowym (dawniej Frontem Narodowym) Marine Le Pen.

„Żółte kamizelki” nie zaszkodzą partii Macrona, ale odbiorą głosy wszystkim partiom prawicy (najwięcej partii Le Pen, która jest liderem sondaży bez uwzględniania „żółtych kamizelek”), a także lewicy Melenchona.

Wskazuje się też na pewne związki tej „listy” z Bernardem Tapie, który już udzielił jej wsparcia. Tapie były minister w socjalistycznych rządach, właściciel Olimpique Marsylia, biznesmen, który za różne afery (m.in. Adidas) był skazany nawet na wyrok więzienia. Dobrze dogaduje się jednak z kolejnymi ekipami władzy, odzyskał też dużą część majątku. Teraz wspiera… „żółte kamizelki”.

Nic dziwnego, że wystawiona lista budzi poważne wątpliwości wielu innych działaczy „żółtych kamizelek” i bywa uznawana nawet za „trojańskiego konia” obozu rządzącego.

REKLAMA