Kolejny akt wojny włosko-francuskiej. Rzym żąda wydania lewackich terrorystów, których od lat 70. chronił u siebie Paryż

Matteo Salvini i Emmanuel Macron. Foto: PAP
Matteo Salvini i Emmanuel Macron. Foto: PAP
REKLAMA

Mamy kolejny akt wojny włosko-francuskiej. Emmanuel Macron oskarża rząd włoski o „populizm” i „nacjonalizm”, Matteo Salvini i Luigi Di Maio zarzucili niedawno Francji, że jej neokolonialna polityka zubożyła Afrykę i napędza fale emigracji do Europy. Mówi się nawet o „transalpejskiej wojnie”. Teraz przybył jej nowy element- Włosi żądają od Francji wydania terrorystów.

Sprawę wywołała udana ekstradycja z Ameryki Południowej Cesare Battistiego. Po aresztowaniu go w Boliwii i zgodzie Brazylii, gdzie terrorysta przebywał przez wiele lat, Włosi przypomnieli sobie o innych lewackich bojówkarzach i mordercach.

REKLAMA

Są to osoby odpowiedzialne za falę mordów i terroru głównie z drugiej połowy lat 70., z organizacji w rodzaju „Czerwonych Brygad”, czy „Kontynuacji Walki”. Włoski wymiar sprawiedliwości obliczył, że czternastu z nich, skazanych zaocznie w Italii, osiedliło się we Francji w latach 80. i żyje tam sobie dość spokojnie do dziś. Rzym żąda teraz ich ekstradycji.

Francja udzieliła im azylu „pod warunkiem rezygnacji z walki zbrojnej”. Zapewniło to też częściowe wygaszenie aktów terroru w samej Francji i zapewniło pewien rodzaj rozejmu. Za tym udzieleniem azylu stał sam prezydent Francois Mitterand.

Tymczasem MSW Matteo Salvini składa obecnie deklarację: „Jestem gotowy udać się do Paryża, aby spotkać się z Emmanuelem Macronem i sprowadzić tych morderców do Włoch”. Francuska minister sprawiedliwości Nicole Belloubet potwierdza „możliwość” zamieszkania we Francji czternastu byłych lewackich bojówkarzy. Dodaje jednak, że Paryż „jeszcze” nie otrzymał nowych wniosków o ekstradycję.

O kogo tu chodzi? Dziennik Corriere della Sera wymienił niedawno przypadek Marina Petrella, 64-letniego obecnie, byłego członka Czerwonych Brygad skazanego we Włoszech na dożywocie. Na liście jest też Enrico Villimburgo, działacz „Czerwonych Brygad”, który brał udział w zamachu na byłego premiera, polityka chadecji Aldo Moro. Jest też Giorgio Pietrostefani, założyciel grupy „Lotta Continua”, skazany zaocznie za zabójstwo komisarza policji.

Dawni „bojowcy” twierdzą, że są dziś zupełnie innymi ludźmi i proszą o… amnestię. Zachowanie Francji będzie tu dość istotne. Może się ona zasłaniać przedawnieniem. Wątpliwa jest otwartość Paryża na postulaty rządu w Rzymie, z którym Macron ma na pieńku, ale z drugiej strony, terroryzm to temat dość poważny dla wielu Francuzów nim dotkniętych w codziennym życiu, niezależnie od koloru politycznego, czy religijnego.

Włoscy terroryści dość chętnie wybierali Francję na miejsce azylu ze względu na bliskość kulturową i geograficzną. Pomogła także polityka Mitteranda. Prezydent François Mitterrand poruszył kwestię udzielenia im azylu jeszcze w swojej kampanii wyborczej. Potwierdził to stanowisko po ponownym wyborze na prezydenta w 1985 roku.

W tamtych latach mieszkało we Francji około 100 włoskich terrorystów. Duża część rozjechała się jednak po świecie. Podejmowane wcześniej próby ekstradycji kończyły się odmownymi decyzjami francuskich sądów. Nowe tego typu próby już w XXI wieku na gruncie umów unijnych też nie przyniosły rezultatów.

REKLAMA