Teorie spiskowe wokół zatrzymania Misiewicza przez CBA. Internauci podają trzy główne hipotezy

fot. Twitter
REKLAMA

Zatrzymanie przez CBA byłego rzecznika MON Bartłomieja M. to na pewno dla Antoniego Macierewicza duży problem – ocenił w poniedziałek rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. Jak zaznaczył, nie jest zaskoczony zatrzymaniami. Tymczasem w internecie mnożą się teorie spiskowe wokół akcji CBA.

CBA potwierdziło w poniedziałek rano, że zatrzymało 6 osób w śledztwie dotyczącym doprowadzenia PGZ S.A. do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej. Wśród zatrzymanych jest były szef gabinetu politycznego MON Bartłomiej M., były członek zarządu spółki PGZ S.A. Radosław O., były poseł Mariusz Antoni K., a także trzej byli pracownicy MON oraz spółki PGZ. Informacje jako pierwsze podało TVP Info.

REKLAMA

Spychalski został zapytany w programie Onet Rano, czy jest zaskoczony zatrzymaniami dokonanymi przez CBA. „Nie jestem zaskoczony. Ja mam takie przekonanie, pewność, że organy państwa działają dobrze i skutecznie. Różne takie historie, które pojawiają się w przestrzeni publicznej ze strony różnych osób, że państwo PiS nie działa skutecznie, nie walczy z przestępczością, a z całą pewnością nie patrzy na ręce swoim. To, co się stało, zupełnie temu przeczy, przeczy w taki sposób w sposób fundamentalny. Państwo polskie działa dobrze” – powiedział Spychalski.

Rzecznik prezydenta przyznał, że Bartłomieja M. zna „dość słabo”. „Nie jest tak, że w ogóle go nie znam, bo bym skłamał” – mówił.

Zapytany, czy zatrzymanie Bartłomieja M. nie kładzie się cieniem na b. szefie MON Antonim Macierewiczu, który – jak przypomniano – wielokrotnie bronił M., odpowiedział: „To na pewno jest dla Antoniego Macierewicza duży problem”.

Jak podało w komunikacie CBA, wszyscy zatrzymani zostaną przewiezieni do Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, gdzie usłyszą zarzuty. „W związku z zatrzymaniami funkcjonariusze CBA prowadzą przeszukania ponad 30 lokalizacji” – czytamy w komunikacie prasowym CBA.

„Śledztwo, prowadzone na podstawie materiałów własnych CBA, dotyczy niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A. W ocenie śledczych doszło do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej” – podkreślono w komunikacie.

Tymczasem w mediach społecznościowych pojawiły się trzy główne hipotezy, dotyczące akcji CBA. Jedna z nich mówi, że jest ona ciosem w Antoniego Macierewicza, który mocno zaangażował się w tworzenie partii skupionej wokół o. Tadeusza Rydzyka. Jarosław Kaczyński mógł uznać ją za konkurencję dla PiS i z tego postanowił zdyskredytować Macierewicza.

Druga hipoteza mówi, że akcja jest próbą poprawienia notowań PiS po tragicznej śmierci prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Zatrzymanie Misiewicza i pozostałych podejrzanych byłoby więc klasycznym „przykryciem” tamtej sprawy, ale też pokazaniem, że PiS nie boi się robić porządków wśród „swoich”.

Według trzeciej hipotezy akcja CBA jest elementem wewnętrznej walki w rządzącej koalicji między Jarosławem Kaczyńskim a Zbigniewem Ziobrą. Zatrzymanie Misiewicza i postawienie Macierewicza w trudnej sytuacji byłoby więc typowym atakiem uprzedzającym. Ponadto Ziobro ma w ten sposób szansę na poprawienie wizerunku Ministerstwa Sprawiedliwości, mocno nadszarpniętego aferą z zabójcą Adamowicza, Stefanem W.

REKLAMA